Plan na dzis byl, aby posprzatac w szafie i wszystkie letnie ciuchy do piwnicy wyniesc. Udal sie polowicznie. W polowie tej misji zaczelam sie przebierac i przymierzac. Nie jest tak zle jak myslalam.
Nie wiem dlaczego, ale mi sie zawsze wydawalo, ze talia jest w tym miejscu, co pempek i tak od kad jeste ma vitali i co tydzien zapisywalam pomiary, zawsze talia byla w brzuchu.
Jakos dopiero niedawno do mnie dotarlo, ze talia jest jednak wyzej! I sie okazalo, ze ja mam! Wiec nagle, z rozmiarow ok 112-110 skoczylam do 97-95, co bardzo mi sie podoba, ja lubie dwu cyfrowe numerki. Czlowiek sie ciagle uczy.
Nieswiadomosc wlasnego ciala...Dzis jak przymierzalam sobie pewne spodnie (kupione w marcu, jeszcze mete maja i leciutko cisna) i wlozylam do nich bluzke (do srodka) nalozylam obcasy i jak spojrzalam w lustro to bylam zaskoczona! Zaskoczona, ze tak dobrze wygladam w takim polaczeniu i nie mam sie czego wstydzic.
Jutro mam zamiar jeszcze raz przemaglowac szafe, wynies ciuchy letnie do piwnicy i dokrywac sie na nowo.
Na hulahopie dzis lepiej, latal na jeansach, juz mnie nie boli wiece jedziemy dalej z koksem.
A tak wogole to zjadlam dzis pysznego mcdonalda z coca cola light ;P zeby nie bylo. Nie ma to jak przegapic godzine posilku, a pozniej dopada cie glod, ze zje sie cokolwiek. Mam nadzieje, ze to bedzie dla mnie nauczka.
Jestem na dobrej drodze!
Buziaki kochane. Trzymam za WAS kciuki!!!
anilewee
9 października 2011, 21:35noo widzisz kochana jak to czasem się można miło zaskoczyć:D oby, jak najczęściej!:) ale mogłabyś sobie jakieś foty porobić podczas tych przymiarek i się nam pokazać!:)
agnes315
8 października 2011, 20:47jest tam gdzie pępek i tam jestem najcieńsza, widocznie pępki też mogą być na różnych wysokościach :)