Hej! Dzisiaj coś, co mogłam wyczarować z resztek, bądź zapasów. Dopadły mnie chore zatoki i po pracy, treningu siatkówki i rowerze uległam pokusie i nie poszłam na zakupy. Zatem, by nie głodować, na śniadanie wyczarowałam omlet z jaj i mąki ryżowej (mówią mi, że nie wolno mi glutenu i czasem się słucham ). Omlet wyszedł obłędnie puszysty!
Do pracy - z racji braku świeżych owoców - zgarnęłam musy 100% z owoców, bez dodatku cukru itd. Dodatkowo w lodówce uchowała się sałata lodowa, którą połączyłam z tuńczykiem, świeżutkim szczypiorkiem z ogrodu na wsi od rodziców i innymi czarami z puszek.
Tyle na dziś. Smacznego dnia Kochani!