Ostatnio dodane zdjęcia

Sylwetka

Poprzednia Początkowa sylwetka
Obecna Obecna sylwetka
Cel Mój cel

O mnie

Od zawsze chce schudnąć i ciągle usprawiedliwiam się, że kiedyś schudnę, po ciąży myślałam,że schudnę, bo będę karmić piersią a karmienie się nie powiodło. Żyje w przekonaniu, że będę szczupłą i nie mogę pogodzić się ze swoim wyglądem. Ktoś powiedział mi kiedyś, że żeby być szczęśliwym trzeba zaakceptować siebie, ale mi to jakoś nie wychodzi.

Archiwum

Informacje o pamiętniku:

Odwiedzin: 725
Komentarzy: 8
Założony: 22 września 2014
Ostatni wpis: 25 września 2014

Pamiętnik odchudzania użytkownika:
kinga.gs

kobieta, 42 lat, Kalisz

164 cm, 94.00 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

25 września 2014 , Skomentuj

Och, jak ja dzisiaj zmarzłam!

Byłam w szkole u Gabrysi na "dniu ziemniaka". Dzieci miały zabawy a mamy pomagały w przygotowaniu grila i pieczonych w ognisku ziemniaków. 

Ja dostałam posadę grilowego. Zprzodu było mi bardzo gorąco a z tyłu chłodził mnie wiatr, myśle, że nic dobrego z tego nie wyjdzie - przeziębienie jak nic. Wracając do tego grila, to był to hard core, ok 120 szt kiełbas i ponad setka dzieci w wieku od 5 do 8 lat, do opanowania.

Zaraz zrobie sobie ciepłej herbatki z cytrynką i idę pod ciepłą kołderkę!!!:)

24 września 2014 , Komentarze (1)

Dzisiaj uzmysłowiłąm sobie, że jestem prawdziwą "kurą domową", jasne, że ktoś dzieci musi wychować, ale niekiedy nie wytrzymuję tej monotoni.

Mój dzień zaczyna się ok 7 rano. Już na łóżku myśle, czy Amelka zje mi choć trochę mleka,żeby nie była głodna i wytrzymała w drodze do szkoły. Raz zje, raz nie. Idę budzić Gabrysie i już wiem, że równoznacznie z otworzeniem oczu będzie foch. Jeszcze nigdy nie obudziła się i nie była zadowolona,że idzie do szkoły. Co prawda dopiero zaczyna swoją edukacje, bo chodzi do pierwszej klasy, ale jak tylko skończyła 2,5 roczku poszła do przedszkola, bo ja już chciałam iść do pracy. Chciałam, nie chciałam, ale musiałam gdzieś wyjść, bo bym zwariowała. No więc budzę Gabrysie i idziemy do kuchni na śniadanko - ja szykuje jej kanapki do szkoły, a ona siedzi przed telewizorem i ogląda swoją "Violette. Więc z Amelką na ręku lub we wózku kszątamy się po kuchni, czas biegnie nieubłaganie a Gabrysia nadal jest na początku kanapki, którą dostała 15 min temu.Jakoś poszło kanapki naszykowane, jedna wmuszona w domu, bo jak znam życie w szkole nie zje ani jednej (przy takim jedzenie nadwagi się nie nabawi). 

Czas do wyjścia... Ubieram Amelkę i ciągle muszę poganiać Gabrysię. Amelka do nosidełka, Gabrysia zapięta, jeszcze tylko dwójka chłopców sąsiadki i jedziemy. Wpadam do szkoły upocona,bo trzeba zapiąć, odpiąć dzieciaki a jeszcze mała nie chce siedzieć w nosidełku. Już dzwoni dzwonek.Dlaczego dzieci tak się ociągają? (szloch)

Już siedzę w aucie i jadę z Amelką do domu.Czekam tylko do 9, bo wtedy ta mała kruszynka idzie spać, a ja albo próbuje nadgonić zaległości domowe, albo siadam wymęczona ( o 9 rano:D) i pobudzam się kawą.

Czas do przyjazdu Gabrysi ze szkoły przebiega mi błyskawicznie - odbiera ją sąsiadka, mama tych chłopców, których ja zabieram rano. Robie obiad, bawię się z małą, niekiedy koszę trawę i wiele innych czynności naraz. Potem jest odrabianie lekcji i znowyu to samo - zabawy z dziećmi, ogarnięcie domu, kąpiel dzieci i wieczorem chciałabym mieć trochę czasu dla siebie, ale wtedy dzwoni Andrzej i znowu muszę się komuś poświęcić, bo on musi mi powiedzieć, że już mu się za nami przykszy, że czeka tylko kiedy skończy mu się kontrakt i wróci do domu. I tak jest codziennie, tylko z malutkimi zmianami.

Mam dosyć, ale na razie nie mogę niczego zmienić. Andrzej nie zmieni pracy, bo przy kaliskich możliwościach płacowych na niewiele byłoby nas stać, a ja nie mogę narazie wrócić do pracy, bo kto przypilnuje dzieci. A gdybym wróciła do pracy, to już wogóle bym palcem do d.... nie trafiła, bo po pracy musiałabym zrobić to co robie do południa i po południu. 

Sytuacja patowa.

Pocieszające jest to, że za parę dni wyjdzie słoneczko, przejdzie mi zły humor i inaczej spojrzę na swoją sytuację.

Tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszy wpis!

Pa!:)

23 września 2014 , Komentarze (1)

Dzisiaj jest mój drugi dzień z Wami. Co prawda wczoraj nie ćwiczyłam, bo moja Amelka miała zły dzień i musiałam ją całe popołudnie nosić, później już mi się nic nie chciało. Jedyny plus to to, że nie miałam czasu podjadać. Muszę sobie rozpisać godziny posiłków, bo zapominam regularnie jeść, a później jestem tak głodna, że jem wszystko co tylko nie ucieka :D. Pogoda dzisiaj jest kiepska, aż się nic nie chce. Wczoraj Gabrysia przyniosła mi z biblioteki książkę"Okruchy raju" Tany Valko, będę zaraz ją czytać, bo przeczytałam wcześniejsze części i już niemogę się doczekać kolejnych losów głównych bochaterek. Zrobię kawkę i wykorzystam moment snu Amelki.

22 września 2014 , Komentarze (6)

Dzisiaj zaczynam się odchudzać (po raz któryś). Teraz zepnę się w sobie i na pewno mi się uda. Pozdrawiam wszystkich dbających o swoją wagę. Trzymajcie kciuki, żeby mi się udało.:)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.