Wstałam o 7.30, poszłam biegać. Zrobiłam 3 km i prawie padłam z powodu braku tlenu. Kondycja u mnie prawie żadna. Później jeszcze z młodym zrobiłam ponad 4 km na spacerku, trochę szybszym krokiem niż zwykle. Na dziś zaplanowane mam jeszcze brzuszki i pompki, ale to jak Fifi pójdzie spać.
Moje meni dzisiejsze to:
śniadanie: płatki kukurydziane, mleko, żurawina suszona, daktyle, rodzynki, kawa
obiad: 3 kluski aksamitki, klopsik mielony gotowany, szklanka soku z marchwi (sama robiłam)
Na kolacje będzie coś ze szpinakiem, jeszcze nie wiem co, ale na pewno szpinak, bo mam na niego ochotę.
Moje dzisiejsze grzechy: 3 kostki czekolady, 2 kawałki sernika
Jutro mój synek, moje największe szczęście kończy 6 miesięcy. Młody się cały czas śmieje, rzadko płacze. Ma 63 cm i waży 6300. W prawdzie jest ciut poniżej siatki centylowej, ale rozwija się prawidłowo, jest bardzo żywy i pediatra twierdzi, że mam się nie przejmować. Je tyle co potrzebuje, a że ciągle karmię piersią ma wszystko czego potrzeba.
Buziaki dla Was
mikolino
28 kwietnia 2014, 12:04przystojniak :-)) moja jak miala 6 m-cy wazyla 8,5 kilo, taka kluska :-)
tymciazylcia
27 kwietnia 2014, 14:05Powodzenia, nie poddawaj się! Ps. piękny słodziak :)
fokaloka
22 kwietnia 2014, 20:59Ale śliczny chłopiec! Najważniejsze, że w końcu ruszyłaś i działasz! Tak trzymaj :)