Na obiad miałam dzisiaj aromatycznego kurczaka z warzywami i nie dałam zjeść całej porcji, Pią musiał dojeść za mnie.
W planach na dziś mam jeszcze brzuszki i może hantelki. Teraz odpoczywam, po tym jak nic cały dzień nie robiłam. Miałam dzisiaj urlop, bo mama przyjechała na badania, potem pojechałyśmy na zakupy i kupiłam sobie w lumpku nową sukienkę za całe 13 zł. Potem miałam 4 godzinne kawowe spotkanie z kolegą. Zabrał mnie do przytulnej kawiarni (J. musimy tam koniecznie pójść na kawę!) i tak gadaliśmy i gadaliśmy. Jak ja się cieszę, że mam wokół siebie ludzi na których mogę na prawdę liczyć bez żadnych zobowiązań. Bardzo pomaga mi w kwestiach prawnych w sprawie naszego niewybudowanego jeszcze mieszkania, doradza, wspiera. Dodatkowo zaproponował mi bardzo fajną współpracę, jak już tylko zdobędę uprawnienia pedagogiczne. Może spełni się moje marzenie o własnym mini przedszkolu. Zobaczymy.
Udało mi się również wczoraj porozmawiać szczerze z Pią. racji tego, że sytuacja w naszej firmie jest nieciekawa, szef jest dupkiem (dosłownie), Pią postanowił szukać pracy za granicą. Oczywiście nie podoba mi się to za bardzo, ale z drugiej strony, może warto się przemęczyć dwa lata osobno, wykończyć mieszkanie po swojemu, spróbować z tym przedszkolem i żyć dalej razem w Polsce, lub jak nic z planów nie wyjdzie, zawszę mogę jechać do niego GdzieśTam. I niech mi nikt nie próbuje wmówić, że pieniądze to nie wszystko, że można żyć razem tu w Polsce za najniższą krajową i być szczęśliwym. Pewnie, że można, ale jak? Mieszkanie na kredyt, opłaty, a jeść trzeba, ubrać się trzeba, jak się jest chorym lekarstwa kupić trzeba.
Rozmawialiśmy też z moim przyjacielem z Ostrowa i stwierdziliśmy, że jeżeli Pią uda się wyjechać, to N. rozważy możliwość przeprowadzenia się tutaj lub przyjeżdżania do mnie w miarę często. Pomoże mi też z mieszkaniem jak w końcu je dostaniemy.
Chciałabym, żeby N. mieszkał tu gdzie my.
Tyle na dziś, czas na brzuszki.
Wasza
KikizAfryki
(a raczej z Poznania)
ines500
15 lutego 2013, 15:45no i super że dobrze czujesz się na diecie, o to chodzi ;)) a co do tego wyjazdu za granicę to musicie poważnie przemyśleć, dwa lata to niemało, ale może rzeczywiście warto się poświęcić
tymciazylcia
13 lutego 2013, 19:49Zgadzam się, że życie za minimalną krajową nie jest dobre, trudno być szczęśliwym jak człowieka na nic nie stać i chodzi sfrustrowany, bo zaharowywuje się, a nic z tego nie ma. Jednak z tymi wyjazdami za granicę byłabym ostrożna, bo ludzie mają tendencję do odkładania potem powrotu. No chyba, że Ty jesteś zdecydowana w razie czego wyjechać ;) Choć tak jak ktoś niżej pisał, smutna Polska byłaby bez Ciebie! Wiem z doświadczenia jak ciężko żyć osobno, jak trudno podjąć decyzję o powrocie, bo jeszcze trochę jeszcze trochę ... odległość niszczy :( ale nie wszystkich. My przetrwaliśmy, wiele par dało radę to i Wy sobie poradzicie i się odkujecie!!! Powodzenia :*
kokoszanelka
12 lutego 2013, 22:49Jesli sie mu uda to niech jedzie! Sporo masz tych kolegow:)
Marley88
12 lutego 2013, 21:51Niestety czasami rzeczywistość jest brutalna, a przyszłość niepewna. Jednak trzeba myśleć pozytywnie :)
mogeichce
12 lutego 2013, 21:49Coraz optymistyczniej! Oby takk dalej! (z pracą i u nas lipa :/)
Julcia0050
12 lutego 2013, 20:12Świetny ten demotywator! ;) na kawę - oczywiście! nowa miejscówka wskazana, choć przyzwyczaiłam się do naszych stoliczków w MC ;))) z tą pracą za granicami kraju to nawet dobry pomysł, w końcu za euro łatwiej wykończyć mieszkanko niż za złotówki... sama nie będziesz, nie martw się! :* przyjedzie N., ja też będę w takiej sytuacji wpadała częściej (choć teraz praktycznie w ogóle nie wpadam, więc nie wiem, czy można częściej w takiej sytuacji ;p)... no ale nic, zaległości nadrobimy, spokojnie ;)) i żadnego wyjazdu mi proszę nie brać pod uwagę... jaki ten Pzn byłby smutny, no co Ty :(( :* będzie dobrze! grunt to pozytywne myślenie! a z tym mini przedszkolem...świetna opcja! jak już powstanie to poślę tam swoje dzieciątko ( o ile takowego się doczekam ;p) więc zajmuję jedną małą miejscóweczkę dla jednego małego człowieczka :D no! :))) przesyłam buziaki :* :* :*
marta6054
12 lutego 2013, 20:05Też jestem po drugim dniu diety!