Jak dobrze, że ten tydzień się już kończy. Sam pech mnie prześladuje. W pracy taki młyn, że nawet herbaty nie miałam czasu wypić, nie wspominając o jedzeniu. Jestem zła, bo wiem, że taka długa przerwa w jedzeniu nie jest dobra. Następnie okazało się, że zgubiłam pendriva na którym miałam bardzo ważne dane :/ A i zbiły się dwa talarze (same!). Jutro miałam się zmierzyć ale tego nie zrobię, bo nie umiem znaleźć miary. Mam ochotę tupać nogami i płakać.
Zjedzone:
Śniadanie: 3 wasy z serkiem wiejskim lekkim, szczypiorkiem, szynką konserwową, pomidorem + kawa z mlekiem
II Śniadanie - Energy drink (wiem, że świństwo ale musiałam się wzmocnić:)
w międzyczasie pochrupane - wasa :)
Obiad: duszona cukinia z pieczarkami i pomidorem
Kolacja: to samo co na obiad :)
Ćwiczenia:
180 brzuszków
15 min marsz
*Tak miało być - Molesta
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Roxxx
3 września 2011, 10:20jak ja dobrze znam to uczucie... Ja najchętniej gdyby było to możliwe w ogóle nie wstawałabym z łóżka. Wczoraj leżąc już wieczorem w łóżku nie byłam w stanie powstrzymać samoczynnie płynących po policzkach łez, choć nic szczególnego się nie stało...
Banditt
3 września 2011, 08:27;*