Jak w tytule. Czuję, że strasznie kiepsko mi idzie. Wiem, wiem. Użalam się nad sobą, a powinnam podnieść cztery litery i maszerować na spacer. Ale na dworze tak szaro i nieprzyjemnie, że chce się wyć. Mój mężczyzna spakował X-pudło i pojechal do kumpla, żeby oddawać się prymitywnej przyjemności zabijania potworów na ekranie telewizora. Tak zostawił mnię samą w domu, czego szczerze nienawidzę. Na domiar złego przez przypadek zabrał ze sobą mój elektroniczny pieniądz, a w domu ani grosza. Nici z planów zakupowych i basenowych :/
O, słoneczko wychodzi... może jeszcze coś z tego spaceru będzie.
keszka
5 listopada 2012, 13:16Dzięki :) będę pamiętać o dywanowych ćwiczeniach :) bardzo podoba mi się ta nazwa :D
BlackPrincessa
4 listopada 2012, 14:06Spacer, ćwiczenia dywanowe a potem domowe spa.... mrrr... Pomyśl może być całkiem przyjemnie :)) Miłego dnia
.metallica.
4 listopada 2012, 14:01dasz radę kochana ;* jak pogoda nie nadaje się na spacer to włącz sobie jakiś film z ćwiczonkami na YT, albo po prostu potańcz przy muzyce. Najgorzej zacząć, ale jak już endorfiny podskoczą będzie super :)