Wczoraj byłam na maratonie Zumby:) 3 godzinki fajnej zabawy i spalania kalorii:)Nie spociłam się tak jak się pociłam kiedyś, ale nogi bolały mnie jak nigdy.. przyszłam do domu taka padnięta, że zaraz usnęłam:) Ale dzisiaj przyszedł kryzys.. nie dość ze zjadłam pół czekolady to jeszcze nie mam ochoty na zumbę.. Chyba muszę zmienić na jakiś czas, rodzaj ćwiczeń.. Myślałam żeby od następnego miesiąca chodzić na siłownię, ale w pobliżu nie ma siłowni damskiej, a wiem że nie będę się czuła komfortowo wśród wysportowanych, napakowanych facetów. No ale trzeba coś ze sobą zrobić.. W domu zawsze znajdzie się coś do zrobienia i nie ma czasu na ćwiczenia.. a jak już kupie karnet to będę musiała chodzić i będę miała motywację:)
Od listopada mam zamiar wziąć się za siebie tak porządnie i do 31grudnia zrzucić 8 kg. Wiem, że jak się zmobilizuję to dam radę, ale najgorzej z tą mobilizacją...
Mileczna
12 listopada 2013, 12:38łałałila kolejna megafanka zumby ... no chyba sie i ja w końcu wybiorę...była raz na zumbie ,ale 2 lata temu kiedy jeszcze byłam strasznie grua niestety i w tedy mi sie strasznie nie podobało ,ale jak tak czytam o zachwytach na jej temat to po prostu musze spróbowac jeszcze raz.
monka252
5 listopada 2013, 19:53Hmm no u mnie znowu z drugiej strony, mam motywację, a od ćwiczeń to chyba już uzależniona jestem, gorzej jednak z tym, ze nie spadają już kilogramy mimo wszystkiego...niestety:( No ale ćwiczyć cza, bo co innego zrobić!