Na ukąszenia chyba nikt nie reaguje dobrze, prawda? A u mnie to w ogóle, wolę, żeby urąbał mnie komar niż meszka lub pająk, bo wtedy puchnę w okolicy dziabnięcia. A w tym roku? Już trzy razy po komarze miałam straszne cyrki. I gdybym nie widziała na własne oczęta, że to właśnie komary mnie tak załatwiły za każdym razem to bym pewnie złorzeczyła na jakieś bogu ducha winne meszki. Bo po pająkach, jak już zaczynam odpuchać to ewidentnie widać "wampirze wgryzienie". Ale serio mam nadzieję, że wykorzystałam swój limit nieszczęść na ten sezon, bo ostatnio nie mogłam długopisu w ręce utrzymać, a zupę jadłam używając lewej ręki. Dobrze, że potrafię.
Jutro mijają trzy tygodnie diety. Wychodzi mi wyjątkowo bezboleśnie. Fajnie byłoby wytrwać tak chociaż do września. No, zobaczy się. Na dzień dzisiejszy 300 g mniej, zobaczymy co pokaże waga jutro. A aktualizację przeprowadzę w czwartek, bo jutro cały dzień poza domem i nawet jeśli znalazłabym na to czas, to pewnie siły i chęci zabraknie. Zupełnie niechcący ucięłam mocno węgle. Wcinam je tylko pod postacią warzyw i strączków. Czasem naszykuję sobie jakąś kaszę, czy tam ryż do pracy, ale posiłki tłuszczowe zdecydowanie lepiej mnie sycą na te 12 godzin. A jak mam wolne to też mam większą ochotę na białko i tłuszcze - ja, zawzięta makaroniara. Dziwne, ale nie niepokojące.
A w ogóle jutro wielki dzień, bo w końcu dostąpię zaszczytu konsultacji u chirurga szczękowego Po prawie trzech miesiącach zastanawiania się co to to będzie, jutro w końcu dostanę odpowiedź.
EDIT
Wizyta u specjalisty się wykrzaczyła. Oczywiście, bo czemu by nie? Pobędę w tej niepewności nieco dłużej....
Janzja
21 lipca 2020, 11:10Tak Cię aż gryzą, że długopisu nie możesz utrzymać, ale reakcje! Taka alergia? Hmm spróbowałam sobie wyobrazić życie bez węgli... .hmmm.... mhmm... :P. Najbliżej to na jakiejś bezludnej wyspie polując na dzikie zwierzęta i zrzucając kokosy z palm :D. Jak to na to mówią - dieta paleo teraz jakaś się pojawia na internetach :).
kawonanit
21 lipca 2020, 11:19Zdarza mi się coś takiego raz do roku, albo i rzadziej, bo zazwyczaj to tak normalnie - bąbel, poswędzi i koniec, a tu masz! pewnie pokarało mnie za coś ;] może też zależy gdzie, bo to akurat w środek kciuka i pół dłoni jak balon. Jakby mi kto zakazał jeść węgle to byłby pewnie dramat. A tak idzie mi tak jakoś bezrefleksyjnie. Teraz po tych trzech tygodniach się skapłam. A może przez to, żem ostatnio tak zajętam, że zapomniałam, że można inaczej jeść ;D
Janzja
21 lipca 2020, 11:35Czyli ogólnie co jesz - warzywa, mięso i nabiał?
kawonanit
21 lipca 2020, 11:55Owoce, strączki, jaja, nabiał... Chyba łatwiej napisać, że nie jem cukru i nie piję piwa :D A to, że mi się niechcący ograniczyło węgle z kasz/ryżu/makaronu/pieczywa to serio czysty przypadek. W Metodzie Montignaca te rzeczy jak najbardziej są dozwolone.
Janzja
21 lipca 2020, 12:19Już sobie tego Montignaca przypomniałam, uważniej przeczytałam teraz, nawet zahaczyłam o definicję ładunku glikemicznego :D. Koleś pootwierał nisko cukrowe fastfoody, podoba mi się :DD