Minęły 3 tygodnie, przede mną kolejne 3 I o ile organizm nie zażyczy sobie inaczej jestem pewna, że wytrwam tyle czasu. Post nie przysparza mi żadnych problemów. Nie jestem osłabiona, nic mnie nie boli Ale!
Zaczynam śmierdzieć Kosmetyki cały czas te same, a od wczoraj mój pot tak jedzie, że aż wstyd Mam nadzieję, że to tymczasowe, bo łyso noo.....
Przestały pojawiać się nowe wypryski w dziwnych miejscach. Cera widocznie się uspokaja.
Skóra na głowie niezmiennie swędzi. Nie ma też żadnych zmian w pouczuleniowych pozostałościach.
Kolano ciągle trzeszczy.
Na języku nalot utrzymuje się z taką samą intensywnością.
Na wadze w ciągu tygodnia ubyło 1, 2 kg.
Podsumowując, poza tym, że chudnę nie dzieje się nic wyjątkowego. Schorzenia, które liczę, że tym postem uda się wyeliminować trwają sobie w najlepsze. Ale tak właściwie to dopiero połowa....nie tracę wiary
Venirka
13 maja 2016, 13:48Pewnie ciało pozbywa się toksyn :) Jeśli chodzi o głowę, to moja masakrycznie się tłuści... mam nadzieję, że dieta i w moim przypadku coś pomoże. A lekarz zalecił jakieś płukanki, przepisał coś? Czy zostawił to tak sobie? Pozdrawiam
kawonanit
13 maja 2016, 15:44Oj... to było lata temu... pamiętam, że dostałam jakąś wcierkę do rozcieńczania i że była to jakaś bomba z witamin B... no i śmierdziało nieziemsko ;) Tak w ogóle to za pierwszym razem byłam u dermatologa myśląc, że to uporczywy łupież. Lekarz stwierdził, że żadnego łupieżu tam nie mam. Po kilku kolejnych latach przy okazji leczenia trądziku poprosiłam, żeby zerknął na głowę (inny lekarz oczywiście) to ten od niby łuszczycy. Potem już sama kombinowałam chłopską metodą. Przestałam farbować włosy, bo sądziłam, że może farbą przesuszam skalp. Nie pomogło. Włosy ciągle do mycia każdego ranka, a czerep swędzi i zbiera białe coś. Przerzuciłam się na łagodniejsze mycia. Wzięłam się nawet za metodę "no poo" i wytrwałam w niej nawet z pół roku, ale nie pomogło. Jakieś wcierki nawilżające, maski odżywcze... zaliczyłam to wszystko, bez nawet minimalnego sukcesu :( Chociaż nie, olejek rycynowy tymczasowo łagodził objawy, ale to tylko na początku stosowania... To tak w skrócie ;)
angelisia69
12 maja 2016, 13:27z potem to pewnie kwestia wylazenia toksyn,ale to dobrze ;-) przemeczysz sie troszke po jakims czasie minie.Ale nalot na jezyku i swedzenie glowy to dosc dziwne objawy
kawonanit
12 maja 2016, 13:38Nalot na języku to tak, jak z potem :) A swędzenie głowy to nie nowość. Tą dietą między innymi chciałabym to wyleczyć. A co to jest? Cytując lekarza "wie pani, to tak jakby łuszczyca? Ale nie do końca..." O. To się dowiedziałam... :/ Nazbierało mi się takich problemików skórnych i innych "lekkich dolegliwości" dlatego zdecydowałam się na Dąbrowską. Tylu ludziom pomógł ten post, mam nadzieję, że pomoże też mnie ;) Bo takich wizyt u lekarzy pod tytułem może to to, albo raczej tamto mam dosyć :(
angelisia69
12 maja 2016, 13:40aha,no to trzymam kciuki zebys wytrwala i jakies pozytywne efekty dostala za ciezka prace ;-)
lola7777
11 maja 2016, 21:51zrob zdjecie jezyka:) hahahaha
pitroczna
11 maja 2016, 21:35trzymam kciuki za dalsza czesc postu i czekam na relacje :)
SzalonaRuda92
11 maja 2016, 21:02Wierzę że Ci sie uda ściskam mocno :))
Pigletek
11 maja 2016, 20:53Wiesz, że ten nalot na języku oznacza, że dzieje się coś niedobrego? Przyczyn może być wiele np. żołądek źle pracuje.
kawonanit
11 maja 2016, 20:59Albo, że wyłazi to co ma wyleźć... To jeden z powszechniejszych objawów na tym poście. Kiedy ustępuje jest to znak, że czas wychodzić z diety.
Pigletek
11 maja 2016, 21:04Zobaczymy :)