Tych 7 kilogramów nie komentuję - będzie jak będzie. Natomiast czepiam się 43 dni.
W tym czasie uroczyście zabraniam sobie kombinować! Żadnych nowych pomysłów na "dietę"!! Trzymam się tego, co od jakiegoś miesiąca działa bardzo dobrze, czyli 3 posiłki do 350 kcal, jeden (obiad) w okolicach 700 kcal.
Chyba, że zdarzy się cud i dorwę jakąś robotę. Wtedy wszystko odpowiednio poprzestawiam i dostosuję do nowych realiów dnia codziennego ;)
Waga na dziś - 68 kg. To już prawie 4 kg mniej od momentu, w którym wystraszyłam się nie na żarty. Z wagą w okolicach 65 mówiłam sobie, że nie ma tragedii, przecież to nie 7 z przodu... No, ale jak zobaczyłam tą 7 i to nie w towarzystwie zera, to dopiero się zaczęło... Postanowiłam nie czekać ani na 75, ani tym bardziej na 8 z przodu.
Wracając do 43 dni... dopiero po ich upływie pozwolę sobie na jakieś podsumowania i wyciągania wniosków, nie wcześniej ;)
ar1es1
21 listopada 2013, 12:56Trzymam kciuki i czekam na podsumowanie:)
jamay
19 listopada 2013, 22:17Ja też się zawsze 7 boję :P
DietetyczkaNaDiecie
19 listopada 2013, 21:36jak coś dobrze działa to warto przy tym zostać :-)
lola7777
19 listopada 2013, 19:42Bede kibicowac:)
Marta11148
19 listopada 2013, 10:18Nie zmielone siemie sie nie strawi ale ma swietne dzialanie na jelitka tak wiec to ma sens. Jesli chcesz dobrac sie do tluszczu musisz zaruszyc nasionko bo powloka nie jest trawiona. JA kupuje zmiazdzone siemie tak wiec nie musze sie zbytnio wysilac ;) Bom len ;)
x001x
19 listopada 2013, 09:33czekamy! powodzenia!
montignaczka
19 listopada 2013, 09:23no to czekam :)