Zaczne od tego, ze chyba mi sie waga popsula. Zmienialam w niej niedawno baterie i dzialala cacy a dzisiaj taki numer. 10 razy na nia wstawalam bo nie moglam uwierzyc w to co widze! Jak sie wazylam po wakacjach czylu 25/11 to wazylam 67.4kg i to bylo 2 tyg temu. Przez caly ten czas nie trzymalam diety Dukanowej...fakt nie obadalam sie, ale np. tabliczka czekolady dziennie to byl standart...Jako, ze od dzisiaj postanowilam po chorobie sumiennie zaczac chodzic na silownie to musialam sie zwazyc, zeby zobaczyc jaki mam punkt wyjsciowy. Staje wiec na wage i patrze a tam 59.8kg...!!! Niemozliwe mowie sobie staje kolejny raz, i trzeci i czwarty i bez zmian. Poszlam sie umc, wypilam moja poranna herbate i mowie ok sprobujmy jeszcze raz i znow bez zmian...Wieczorem poszlam na silownie i po powrocie po kapieli postanowilam znow sie zwazyc, i wyszlo mi 60.2kg...czyli w sumie tyle ile powinno bys wiecej po calym dniu. Nie wiem, nie wiem...z jednej strony euforia z drugiej strony wesze podstep. Zobaczy sie jutro rano...
A tymczasem dzien dietowo nienajgorszy. Posanowilam zerwac z dieta Dukana, bo przestala przynosic korzysci, a jedynie mnie denerwowala, bo nie moglam jesc wegli. Wiec teraz poprostu jem mniej, wiecej cwicze. Taki jest plan. Jutro rano znow trening. Eh...mam nadzieje, ze uda mi sie zwlec z lozka. Musze sie przyzwyczaic do tych porannych sesji na silowni.
Cocainegirl16
7 grudnia 2009, 22:417,5 kg!?!?!?! Czyś Ty oszalała? :D :D:D:D:D No przyznaj się, co to za magiczna waga! :D A na Dukkanie bylam miesiąc i bez efektów, tez tylko sie meczylam :(:/
Katella
7 grudnia 2009, 22:36Trzymam kciuki ;)