Ja juz nie moge, ta rozlaka jest tak bolesna, ten bol nie pozwala mi zyc, snuje sie po mieszkaniu jak duch, nie moge znalezc sobie miejsca. Nie chce byc od Niego tak daleko, nie chce czekac, az przyjdzie wieczor, zebysmy mogli porozmawiac, nie chce sama klasc sie do lozka i sama budzic sie rano! Chce mi sie krzyczec, ale nie moge wydobyc z siebie glosu, w takiej glebokiej jestem beznadzieji. Nie mam juz nawet lez zeby plakac. Nienawidze weekendow. W ciagu tygodnia jestem przynajmniej na tyle zajeta, zeby nie myslec o tym bolu, ale weekendy sa straszne, samotne i dlugie. Nie moge sie doczekac az znow bedziemy razem mieszkac, zostalo 10 miesiecy, niecale 10 miesiecy...a jak sie upre to 9, bo studia koncze na koniec czerwca i wtedy bede mogla sie zmyc stad.
A co do diety...sama nie wiem, co jadlam, wkladam w usta ta mase wypelniajaca bez natchnienia, nie musi byc nawet smaczne, bo wlasciwie to i tak nie czuje smaku, bo jestem w tej ciemnej, glebokiej dupie i nic tu nie ma sensu. Przynajmniej nie zajadam czekolada...bo po co skoro i tak nie bedzie smakowac.
pyzaaaa
11 października 2009, 19:49co z Tobą? :)) uśmiech na twarz, ale już! ehhh.., wiem wiem, rozumiem, że jest bardzo ciężko. są takie momenty, kiedy po prostu ból przesłania wszystko i nie da się normalnie funkcjonować.. zwłaszcza gdy tak bliskiej osoby nie ma obok. Katio, moja rada w takim razie - koniecznie zajmij czymś uikendy! to może chociaż na trochę pozwoli Ci oderwać się od rzeczywistości i nudnej soboty i niedzieli.. trzymaj się!
bezkonserwantow
11 października 2009, 19:13<img src='http://img444.imageshack.us/img444/9251/eatingbroccoli.jpg' border='0' alt='Image Hosted by ImageShack.us'/>