U mnie wszystkjo stoi w miejscu, tydzien temu wazylam sie u lekaza...72.6kg czyli tyle waze oficjalnie wg. profesjonalnej wagi. Diete tez mi ciezko prowadzic, bo mi sie moj tesc wpierdziela non stop. Wogole to ostatnio stwierdzilam, ze chyba jest tepy. Wytlumaczylam mu, ze moja dieta polega na tym, ze nie beed wogole jesc wegli i bede unikac tluszczu jak ognia. Czyli protal po raz 3...w zeszlym tygodniu mialam miec czyste proteiny. I co? Oczywiscie. Jeden dzien troche pozniej zebralam sie do gotowania to jak zaczelam wyciagac produkty z lodowki to nagle slysze...'A ja tyle jedzenia nagotowalem i to wszystko bardzo zdrowe, bo warzywa, bo grzyby bo krewetki, moge Ci ryz pelnoziarnisty ugotowac' Rece mi opadly! No bo ktorej czesci z 'Nie bede jesc chleba, makaronu, ryzu' ten idiota nie zrozumial. Poza tym tlumaczylam, ze w tym tygodniu nie moge jesc warzyw. 'Ale wszystko takie zdrowe' Ja wiem, ze on ma dobre checi, ale mama mi zawsze powtarzala, ze dobrymy checiami jest pieklo wybrukowane. Carlos tez mu juz 3 razy tlumaczyl, ze ma sie nie wpier*** za przeproszeniem do mojej diety, ma gotowac tylko i wylacznie dla siebie i udawac, ze mnie tu wogole nie ma, ze bede sobie robila do jedzenia to na co mam ochote i to co moge jesc. Nie mam siky sie z tym tepakiem uzerac. Tesc, nie tesc, ale ja idiotyzmu nie trawie! No to sie wygadalam, a teraz lece robic keks z kurczaka.
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.