Czyli jest 23.00 i nie mam co robic. Tesc wyjechal na weekend, mloda jest u tesciowej. A C....C poszedl grac w pilke. Mamy cala chate dla siebie przez tylko 2 nocki, a on poszedl grac w noge. Nie no nie jestem zla, w sumie sie zapytal czy nie mialabym nic przeciwko i czy moze nie chcialabym isc z nim. Niech sobie idzie...to ostatni mecz na jakis czas, wiec niech sobie ma. Ja pojde wlaczyc sobie jakis film czy cos i bede sie modlic, zeby nie zasnac zanim C. wroci do domu, a po meczu zazwyczaj wraca ok 1.00 wiec mam jeszcze 2h do zmarnowania. Nie chce mi sie juz uczyc. Dam odetchnac mojemu intelektowi...moze jakas bezmozga komedia...zobaczymy. Zapowiada sie romantyczny wieczor w pojedynke...mam nadzieje, ze chociaz moj kot ze mna posiedzi ;-)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
notion
2 września 2010, 22:02mnie nie było długo bo wyjechałam. a z tobą to co się dzieje? nie mam już nawet czego poczytać. I tak właśnie - ty jesteś ta winna:)
Cocainegirl16
12 sierpnia 2010, 07:54Poznałam go niedawno i nie wspominałam o nim na V, bo wydawało mi się, że to "nic poważnego", kilka nocy i, że na tym się skończy. Niestety w sobotę chyba dosięgła mnie strzała amora, a już we wtorek musiałam pozbyć się złudzeń :/ No nic... muszę zobaczyć jak to będzie jak będziemy razem na imprezie. Wtedy zadecyduję czy warto się w to dalej bawić, czy lepiej dać sobie siana ;) / Udanego wyjazdu kochana :* Odpoczywaj! :)
RedTea
11 sierpnia 2010, 23:02i jak wyniki prezentacji?
notion
31 lipca 2010, 12:47Jak ja przychodzę do Mojego to się wkurzam, bo ja się nudzę, a on na kompie zasuwa w jakąś gierkę. Jak przychodzi do mnie to też zaraz na kompa. A jak zostaję u niego parę dni to muszę się zająć sobą (ew. pogramy w wormsy albo obejrzymy Housa). Chyba mam już wprawę;) I powiem Ci, że to co mi bodajże wczoraj napisałaś, dało mi do myślenia. Nie to, żeby jakiś wybuch optymizmu, ale przypomniałam sobie tę starą prawdę, że problem i rozwiązanie idą w parze. Sama o tym paplam, ale kiedy naprawdę trzeba to jak to napisałaś 'ludzie lubią pogrążać się we własnych smutkach'. Ciut uwierzyłam, że wszystko jest do zrobienia jeśli się tego chce. Najlepszym przykładem jest mój ojciec - wyjechał z wioski bez matury bez pieniędzy. A teraz? Skończone studia i to nie jedne, życie na całkiem przyzwoitym poziomie, rozkręca własny interes. Zdołował mnie tylko powiedzeniem, że kiedyś było łatwiej - mieszkania dostawało się z pracy, a pracę można było wybrać jaką się chciało. Ale każdy ma łatwiej w innym aspekcie. Wszystko można. Dzięki:)
Cocainegirl16
31 lipca 2010, 07:53Mam nadzieje, ze znalazłaś jakieś twórcze zajęcie na wieczór.. :-) Całuje kochana :* ! P.S. I jak pobudka o 6 rano?:)