Czy ja nie mowilam, ze tak bedzie? Faceci sa tak na maksa naiwni. Chca byc przyjacielscy i mili i nie zauwazaja najbardziej oczywistych sygnalow. A jak ja im mowie, ze to i tamto to dostaje: 'Znow sobie wkrecasz'...a na koniec co oni dostaja? Tak: 'A nie mowilam?'
Ale do rzeczy. Otoz, nie wiem czy wspomnialam wczesniej w ktoryms z moich wpisow, ze do mojego C. przyczepila sie pewna P. I ja od poczatku cos czulam, ze beda z nia problemy. No, ale on sie upieral, ze wszystko wporzadku, to ja sie tez za duzo nie odzywalam. Tylko od czasu do czasu mu mowilam, ze ona robi to i tamto i ze to za dobrze nie wrozy. W odpowiedzi slyszalam: 'Oj zazdrosna jestes i tyle, bo ty to bys chciala, zebym ja wogole z rzadnymi kobietami kontaktu nie mial. A czy to tak zle, ze kolezanka napisze sms-a zeby sie zapytac jak mi egzaminy poszly?'
'Ok, kochanie, jak uwazasz, tylko, zebym potem nie musiala powiedziec - A nie mowilam...'
Weekend tydzien temy C. spotkal ta panne na imprezie i ta mu mowi, ze jakas tam w przyszlym tyg. bedzie impreza w piz*** daleko. No i on jej powiedzial, ze na nia nie pojedzie. Po czym sie okazalo, ze poszedl, bo jechali jeszcze jego dobrzy znajomi. Juz mnie to wkurzylo, bo najpierw mowi, ze nie pojdzie a potem, ze jednak idzie. No i sie poklocilismy. On ze ja mu nie ufam, ja ze pier*** glupoty i klamie. Na koniec mi powiedzial, ze dobra to jej powie, ze ma sie odwalic, bo on nie chce klopotow ze mna. Szczegolnie, ze przyjezdzam. No to ja sie jeszcze bardziej wpienilam, bo co? Bo bedzie teraz zwloki zakopywal? Pozbywal sie dowodow? On ze nic nie bylo, ze on poprostu nie chce sie klocic. Na drugi dzien mu powiedzialam, ze wogole nie budzi takie zachowanie mojego zaufania, bo jak to wyglada...Skoro jej nie lubi to czemu sie jej nie pozbyl wczesniej tylko teraz, na kilka dni przed przyjazdem. No ale zostawilismy to tak jak bylo, az do wczoraj...
Zadzwonil do mnie nerwowy i przestraszony i mowi:
-Kasiu...musze Ci cos powiedziec
-Tak...?Nie zebym sie tego spodziewala, ale dawaj.
-No bo zadzwonila do mnie P. i powiedziala, ze musi ze mna porozmawiac. Powiedzialem jej, ze nie mamy o czym rozmawiac, bo juz jej wszystko w sobote powiedzialem. Nie chce problemow, bo moja dziewczyna przyjezdza i chce, zebys przetala do mnie wydzwaniac. Wiec P. sie zapytala: To kiedy ona wyjezdza? - Nie wyjezdza, bo sie do mnie wprowadza, na stale. - A ok, to juz nic, niewazne.
No i sie C. zaczal tlumaczyc, ze naprawde nic miedzy nimi nie bylo, ze to ona sobie cos ubzdurala i wogole i wogole...szczerze to nawet niezle sie ubawilam widzac to jak byl przejety gdy sie zorientowal, ze P. jest upierdliwa nie bez powodu.
A nie mowilam? Oczywiscie, ze mowilam, tylko kto by mnie sluchal...
A w kwestii diety to juz calkiem stoi na nogach. Zjem sobie okazyjnie jakiegos batona, ale poza tym gicior. Od lipca zaczynam intensywny trening na silowni. I bedzie dobrze :-D
Nila11
24 czerwca 2010, 07:43to sie rozpisałaś:) ale dzieki za rady troche ciezko bedzie z tym publicznym nie okazywaniem zazdrosci ale postaram sie. Ale jedno co wiem ze ta cala zazdrosc nie ma sensu bo i tak przeciez nie powstrzymam go przed zdrada. jak bedzie chcial to i tak to zrobi. No ale to mi nie pomaga bo i tak jestem zazdrosna hehe
Nila11
23 czerwca 2010, 11:37spokojna jestes normalnie, bo ja pewnie zrobilabym mu taka awanture ze by mnie mial dosc. cholera wogole jestem strasznie zazdrosna i nie wiem jak mam se z tym poradzic:((
iwona088
23 czerwca 2010, 11:05oj ci faceci co oni by bez nas zrobili he he