Orbitrek był, dwa razy, ciut dłużej niż wczoraj ponieważ 2x35 minut, więc jest lepiej. Jedzenia było chyba trochę więcej niż wczoraj, więc też na plus. Waga w dół co oczywiście też jest na plus.
Muszę się pochwalić, od tygodnia mam w domu 4 czekolady, i to takie które lubię, i są nie ruszone. W ogóle mnie nie ciągnie do nich. Od półtora miesiąca nie zjadłam nawet kostki czekolady. Jedyne "słodkie" jakie przez ten czas było to kawałek ciasta marchewkowego miesiąc temu. A tak nic, zero :D. I to nie tak że muszę się powstrzymywać i na widok czekolady język do pasa i ślinię się jak bernardyn. Po prostu nie czuję potrzeby zjedzenia nawet kawałka.
Jutro prawdopodobnie pojadę rano na siłownię. Rzeczy mam przygotowane. Jednak wcześniej chcę podjechać do dentystki i spytać się kiedy ma najmniej ludzi ponieważ przydała by się wizyta. Jak będę miała pecha/szczęście (w tej chwili jeszcze nie zdecydowałam co lepsze) to przyjmie mnie od razu i wtedy odpuszczam siłownię. Ale może za to zahaczę o fryzjera. Jak mnie nie przyjmie to siłownia.
A tak naprawdę to jutro wyjdzie w praniu co będzie. Jak nie będzie siłowni to wieczorem orbitrek, i chciała bym dociągnąć do 45 minut.
onedayearlier
16 września 2018, 19:48Podobno cukier uzależnia, ale szybko można to przezwyciężyć - wystarczy przetrwać 1-2 tygodnie bez cukru i potem właśnie nie ciągnie do słodkiego jak się je ma pod nosem :) Oby tak dalej :) I obyś znalazła czas chociaż na chwilę na siłownię - endorfiny z rana dobra sprawa :D