Ile dni w życiu poświęciłam na odchudzanie? Wiele. Każdy z nich można uznać za mniej lub bardziej zmarnowany. Dlaczego? Bo potem następował efekt jojo.
Czy w takim razie żałuję tych dni na diecie? Mówiąc szczerze: trochę tak. Żal mi tamtego wysiłku, poświęcania się, wyrzeczeń. Bo co mi z nich dzisiaj? Kto wie, może dzięki nim nie roztyłam się bardziej niż to jest w teraźniejszości. Kto wie, może dzięki nim nie zapadłam na ciężką chorobę albo może uniknęłam wyśmiewania przez innych. Poza tym przez jakiś czas miałam o sobie dobre zdanie bo przecież starałam się, coś mi się udawało, radziłam sobie, byłam dzielna i wytrwała.
Także po przemyśleniu stwierdzam, że chyba jednak nie żałuję tamtych dietowych, nieudanych prób.
Jak u Was? Co myślicie o swoich poprzednich, nieudanych próbach odchudzania?
Hasło na dziś:
eszaa
9 stycznia 2021, 09:14chyba nie żałuje. Nabyłam sporo potrzebnej wiedzy, zeby nie popełniac wczesniejszych błedów. Jesli je robie, to swiadomie licząc sie z konsekwencjami. Nie pozwalam sobie przytyc nad pewien limit i zadne jojo nie ma szans, bo biore sie za siebie zanim zrobi sie mnie za duzo
Kaliaaaaa
9 stycznia 2021, 08:55Czasu straconego żałuję...Łez też... Na diecie jestem od końca podstawówki a mam 36 lat i najwyższą wagę w życiu... Czego nie zaluje- wiedzy o żywności jaka zdobyłam. Mam szczupła (od zawsze) koleżankę...i widzę jak ona się odżywia, jak karmi dzieci ... Mimo wszystko u mnie to lepiej wygląda, zwłaszcza jeśli chodzi o córkę. No i ruszam się od lat...jestem dużo grubsza ale mam mniejsze problemy zdrowotne niż ona .... nie to że tłumacze swoją otyłość...ale widzę pewne plusy . Wiem też ile mnie kosztowała gruba młodość- i mam nadzieję że uda mi się i córkę to ominie. Pilnuje jej diety, dbam o ruch. Jak będzie potrzebować to będę ją wspierać. A nie lekceważyć problem jak moja mama(ona utyła już po ciążach więc nie rozumiała jakim dramatem dla nastolatki była nadwagą, brak atrakcyjności, zaniżone poczucie własnej wartości) Żałuję straconego czasu, ale nie doświadczenia które zdobyłam:)
Kaliaaaaa
9 stycznia 2021, 08:55Czasu straconego żałuję...Łez też... Na diecie jestem od końca podstawówki a mam 36 lat i najwyższą wagę w życiu... Czego nie zaluje- wiedzy o żywności jaka zdobyłam. Mam szczupła (od zawsze) koleżankę...i widzę jak ona się odżywia, jak karmi dzieci ... Mimo wszystko u mnie to lepiej wygląda, zwłaszcza jeśli chodzi o córkę. No i ruszam się od lat...jestem dużo grubsza ale mam mniejsze problemy zdrowotne niż ona .... nie to że tłumacze swoją otyłość...ale widzę pewne plusy . Wiem też ile mnie kosztowała gruba młodość- i mam nadzieję że uda mi się i córkę to ominie. Pilnuje jej diety, dbam o ruch. Jak będzie potrzebować to będę ją wspierać. A nie lekceważyć problem jak moja mama(ona utyła już po ciążach więc nie rozumiała jakim dramatem dla nastolatki była nadwagą, brak atrakcyjności, zaniżone poczucie własnej wartości) Żałuję straconego czasu, ale nie doświadczenia które zdobyłam:)
marylisa
9 stycznia 2021, 07:09Nigdy w ten sposób na to nie patrzałem, ale faktycznie ogromny kawałek swojego życia poświęciłam na odchudzanie, z drugiej strony, wolę nie wiedzieć jak bym dziś wyglądała, gdybym tego nie robiła
kasiaa.kasiaa
8 stycznia 2021, 23:16Nie żałuję. Każdy okres w życiu nauczył mnie czegoś nowego. Nie spinam się, robię to też bo polubiłam aktywne życie 😉