Dzień trzydziesty dziewiąty !!
Nie wiem jak odbierać brak spadku wagi :/
Z jednej strony to dobrze, bo przynajmniej nie przytyłam, ale z drugiej strony strasznie mi źle z tym, że nic nie drgnęło :(
Niestety byłam na weekend u taty i on tak dobrze gotuje, że nie mogłam się powstrzymać od dokładki :/
Przykro mi to pisać, ale niestety skorzystałam z testowej diety i niezbyt przypadła mi do gustu, ze względu na formę posiłków:/ I może dlatego że mniej chętnie jadłam te posiłki nic nie schudłam? Sama nie wiem ??
W weekend postaram się trzymać diety i nie podjadać, a już od poniedziałku wracam do standardowej diety i biorę się za siebie.
Może uda mi się osiągnąć mój cel na Sylwestra - 58kg :)
Dzień trzydziesty !! - Wielki kryzys :(
Nie pisałam długo, bo szkoła, bo znajomi, bo chłopak, bo dom i obowiązki, no i poczucie winy, to chyba przede wszystkim :(
Zacznę od początku...
W piątek umówiłam się z kuzynką na babskie pogaduchy i nawet nie wiem kiedy na stole pojawiła się pizza, oczywiście były też drinki ze słodką Pepsi :/ Na swoje usprawiedliwienie mam to, że zjadłam 2 kawałki i chociaż łakomstwo chciało wziąć nade mną górę nie tknęłam nic więcej.
Za to w sobotę nie miałam żadnych hamulców...
Poszłam do szkoły, a że w piątek wróciłam do domu po północy to nie miałam czasu żeby zrobić sobie chociaż kanapkę do zjedzenia w szkole czy na śniadanie. I nie dość, ze pierwszy posiłek zjadłam około 11 to jeszcze kupiłam białe bułki, wedlinę i serek topiony w Netto i popiłam to słodkim sokiem....
A wieczorem było jeszcze gorzej...
Bo oczywiście koleżanka miała urodziny i jak tu nie świętować i odmawiać jubilatce, no jak...?
I wypiłam trochę, no dobra trochę więcej wódki, zjadłam tatara, śledzia i jeszcze zagryzałam to wszystko kiszonym ogórkiem....
pomijam stan mojego żołądka w niedziele rano, ale bardziej martwi mnie to że przez ten weekend przytyłam kilogram nad zrzuceniem, którego będę teraz pracowała cały długi tydzień...
Jestem na siebie strasznie zła i zbierałam się cały wczorajszy dzień żeby coś tu napisać, bo jest mi wstyd :(
Muszę się za siebie wziąć i walczyć dalej, bo nie o to chodzi, że nie mam motywacji, ale męczy mnie ciągłe gotowanie, ćwiczenia i brak czasu...
Bo niestety zajmuje to całe moje popołudnia i nawet nie ma chwili żeby usiąść i pomyśleć czy porozmawiać z chłopakiem...
Może macie jakiś pomysł jak to wszystko poukładać, znaleźć sens w tym wszystkim, bo przede mną jeszcze długa droga i boję się że nie dotrwam...
POMOCY!!!
Dzień dwudziesty piąty !!
Kolejne dni za mną od początku diety 3,5 kg mniej więc się cieszę :)
Wczoraj i dzisiaj niestety okazałam słabość, wczoraj zjadłam Bounty, a dzisiaj słodką bułkę :(
Mam dostać @ więc się usprawiedliwiam, ale muszę się opanować. Jeszcze tylko kilka dni i przejdzie mi ochota na słodycze.
Na szczęście ćwiczę dzielnie !! :D
Chociaż tyle i aż tyle !!
Dzień dwudziesty drugi !!
Za mną ciężki weekend spędzony u rodziców mojego chłopaka, razem z makaronem, pierogami, pieczonym kurczaczkiem.
Ale dałam radę. Pilnowałam wielkości porcji, piłam dużo wody i ćwiczyłam !!
W piątek po przyjeździe biegałam, a w niedzielę jeździłam na rowerku stacjonarnym, więc nie mam takich wielkich wyrzutów sumienia :)
Za to schudłam kolejne 0,3 kg więc jest bardzo dobrze.
Od początku diety czyli od 4 listopada schudłam już 3 kg :)
DUMNA :D
Dzień dwudziesty drugi !!
Za mną ciężki weekend spędzony u rodziców mojego chłopaka, razem z makaronem, pierogami, pieczonym kurczaczkiem.
Ale dałam radę. Pilnowałam wielkości porcji, piłam dużo wody i ćwiczyłam !!
W piątek po przyjeździe biegałam, a w niedzielę jeździłam na rowerku stacjonarnym, więc nie mam takich wielkich wyrzutów sumienia :)
Za to schudłam kolejne 0,3 kg więc jest bardzo dobrze.
Od początku diety czyli od 4 listopada schudłam już 3 kg :)
DUMNA :D