Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Świnka Pigi...
4 grudnia 2009
...dziś jestem. Organizm zdecydowanie szykuje się na próbę generalną. Buzia pyzata, paluszki jak .... brak mi porównania. Obrączki na pewno nie dałoby się wcisnąć... Sandałki na samych koniuszkach paseczków, bo "nóżki jak kaczuszki " :-) Nawet jak się chcę uśmiechnąć, to czuję opór w policzkach :-) Najedzona jestem za to. Tzn. Najadłam się normalnie 5 dni temu i tak mi zostało. Dziś wcisnęłam raz do buzi kawałek chlebka i pochnęłam łykiem kawy zbożowej. W kolejce czeka jeszcze jajko na twardo, ale jakoś tak... przestałm lubić jajka w tym tygodniu.
Jak tak długo mi przyjdzie czekać, to zacznę chudnąć :-D
Obowiązków domowych dziś długa lista... Chyba ją wyrzucę. Jak ktoś znajdzie, może się ulituje...Chociaż pranie może powiesi, bo od wczorajszego ranka czeka w pralce na zmiłowanie....
Od bratowej mojej jakieś siejące grozę wieści dochodzą. Najpierw bardzo ciężki poród, potem po tygodniu karetka i szpital, teraz też nie najlepiej... Powtarzam sobie jak mantrę, że każda baba ma inaczej, ze mną będzie ok! Ona i tak szczęściara, cały czas jest z nią jej mama, doświadczona pielęgniara. Gdyby tak na mnie padło, to jeszcze musiałabym teściową reanimować przy okazji i podnosić na duchu...
Teściowa moja swoje zainteresowanie moim stanem ogranicza do monitoringu. Tzn. często obserwuje przez okno, czy aby nie wyjeżdżam samochodem o nietypowej porze z garażu. Ponoć jak rodziłam pierwsze dziecko, to ona tak przeżywała, że cały dzień spędziła na pucowaniu domu na wysoki połysk. Łącznie z szorowaniem szczoteczką do zębów fug między płytkami w podłodze... Dziwny to konstrukt psychiczny :-) Z jednej strony przeżywa wszystko bardziej niż ja i się ogromnie przejmuje, z drugiej strony nie potrafi sobie przy tym wyobrazić, czego ja mogę wtedy najbardziej potrzebować... Ta kobieta to chyba zadana mi zagadka :-D
A teraz turlam się do kuchni. Wstręt do jedzenia wstrętem, ale dzieciom apetyt dopisuje, nie ma zmiłuj się, nagotować trzeba....
grubazona
4 grudnia 2009, 12:15moja tesciowa powiedziala mi ze jak ja rodzilam to ona to czuła w sobie myslalam ze padne (bo ogolnie jej nie lubie)i uwierz ona wiecznie ma takie głupie teksty:))
hefalump83
4 grudnia 2009, 12:14To może byś teściowej tę listę podrzuciła ;0 Pozdrawiam i trzymam kciuki. 50 % sukcesu to pozytywne myslenie
aneczka102
4 grudnia 2009, 11:38Kasiu, po pierwsze dziękuję za długi i pouczający komentarz. Powiem Ci, że podniósł mnie na duchu. Okazuje się, że mój mąż to najnormalniejszy w świecie przedstawiciel swojej płci :-D. Po drugie z twoich wpisów wyziera ostatnimi czasy wielki uśmiech. Wydaje się, że mimo nawału pracy i dającej się we znaki końcówki oczekiwania, humor Ci dopisuje. Bardzo się cieszę!! Tak trzymaj!! tylko może odpoczywaj więcej. Pozdrawiam Cię i ściskam gorąco!! Ps. Franek już się urodził, waży 3.5 kilo, a poród był podobno super!!
grubena
4 grudnia 2009, 11:17Będzie OK ! Odpoczywaj,śpij,leniuchuj,nabieraj sił.Teraz nie ma nic ważniejszego niż Ty i Dzidziuś.Ja już mam te siły na wyczerpaniu,za stara chyba jestem...Nawet pisać mi się nie chce...Ściskam (nie za mocno) i buziakuję :*
calineczkazbajki
4 grudnia 2009, 11:12hehehe .. teściową to Ty fajną masz ... zachowuje sie tak jakby mieszkała z 500 km od was a to chyba jest 500 metrów ?a może 500 cm ?