Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
o wizycie u lekarza i samochodach


Po wizycie u mojego dziadziusia ginekologa wracałam z paszczą od ucha do ucha :-) Aż się ludzie oglądali :-) Same dobre wieści i mnóstwo pozytywnej energii. Fajny lekarz, ot co!
Więc pokrótce: dziecię ułożone prawidłowo, czyli pupa w górę, pięty w mamy żebra i żołądek. Poza tym objawiło ostentacyjnie swoją płeć. No nie dało się nie zorientować :-) Ale zostawiam to dla siebie. Fajnie jest mieć swoją tajemnicę :-)
Objawów przygotowań do porodu brak, czyli mąż może spokojnie pracować. Przynajmniej dzisiaj...
Kolejna wizyta ustalona na dzień przed datą "zero". Ale może nie doczekam?
Miałam dziś mini-konferencję z teściową. Wysłuchałam po raz kolejny szczegółowej opowieści na temat jej dwóch porodów (znam na pamięć, ale ona za każdym razem dodaje jakiś dramatyczny szczegół :-)). A gdy zaczęła mówić, że jak będzie trzeba, to żebym się nie martwiła, bo.....to wstrzymałam oddech. Spodziewałam się, że nareszcie usłyszę propozycję : "zajmiemy się dziećmi" lub coś w tym guście. I wiecie, co usłyszałam? He he... Że mają ustawioną klimatyzację w samochodzie na 20 st. i jakby co, to mogą dzidzię przywieźć, żeby nie zmarzła...
Muszę przyznać, że buzia mi się otworzyła i oczy też...szeroko :-D
Syna przywoziliśmy na siarczystym mrozie (-25 st.) w maluchu. Nie zamarzł. Córkę wieźliśmy na koszmarnym upale (+30 st. w cieniu) w maluchu z otwartymi wszystkimi oknami. Nie zawiało jej i nie ugotowała się. Innymi słowy: to najmniejszy problem :-) Właściwie nie ma problemu....
Tak sobie pomyślałam, że odebrałam mojej teściowej spory kawał radości. Tak niechcący. Bo wyżyłowała się na samochód z klimatyzacją, którym nie jeździ (bo żre paliwo jak smok) i nie ma możliwości się nim pochwalić (czytaj: zaszpanować), nikt nie pada z zachwytu....
Wszyscy dokoła inne priorytety mają...
A tak na marginesie mi się wspomniała rozmowa, podsłuchana między moim mężem, a moim tatą. Otóż mój tata zainteresował się, dlaczego jego zięć uparcie remontuje stary samochód, zamiast kupić sobie nowszy. Na co mój ślubny stwierdził, że po co ma wymieniać, skoro ten jeździ. I wtedy mój tata go podsumował "Widać, że ci niczego nie brakuje i nie musisz sobie nadrabiać braków wypasioną furą ;-)" (podtekst był oczywiście frywolno-erotyczny, jak to u mojego taty).
To tyle w kwestii, po co nam samochody :-)
A teraz pora weekend zacząć :-) Jakieś placuchy muszę "machnąć", bo się goście zapowiedzieli.
Udanego życzę!!!
  • Dareroz

    Dareroz

    29 listopada 2009, 18:44

    heheh, nie ma to jak pomoc teściowej :D dobrze, że ja nie mam takiej osoby w ogóle :D:D:D pozdrawiam

  • annlee23

    annlee23

    27 listopada 2009, 23:59

    gratuluje ze wszysto ok buziaki

  • patih

    patih

    27 listopada 2009, 18:27

    ale zawsze to jakaś pomoc :)

  • hefalump83

    hefalump83

    27 listopada 2009, 17:52

    Teściowe te teściowe. No cóż moja dokonała na dniach zakupu nowego mieszkania 73m i stwierdziła, że najwyższa pora ( mieszkamy zaledwie 3 lata na swoim i za swoje :D) byśmy się ze swoich "slamsów" ( dokładnie takie okreslenie pada na nasze bardzo przyzwoite osiedle wyprowadzili do jakiejś szeregówki, ewentualnie u niej w bloku jest 130metrów 2kondygnacje. No bo po co nam dwa nowe samochody były??? Zawsze można zdać się na kochanka/kochankę ;) ( mała aluzja). Tylko u nas to raczej kwestia bezpieczeństwa, robionych rocznie kilometrów i braku fachu w rękach ( mąż niczego prócz płynu i oleju nie sprawdzi), to już ja lepiej daje radę ;) Sama widzisz, że żadnej nie dogodzisz. Najlepiej to podejśc bezstresowo ( patrz: milczenie jest złotem) - to często bardziej boli. A to co kto ma to juz indywidualna sprawa :) Lepiej mniej mieć i być przyzwoitym człowiekiem. Pozdrówki dla Was

  • tomberg

    tomberg

    27 listopada 2009, 17:25

    No patrz, jaka to miła teściowa, heheh się uśmiałam, na 20 stopni yhyyy dobre

  • grubazona

    grubazona

    27 listopada 2009, 16:16

    no wiesz mogłas zdradzic jaka płec:))jestem ciekawa ale szanuje twoja decyzje :)))a porod kazda ma inny mi mowila ze za to ze byłam w ruchu jeszcze w 8 miesiacu jezdziłam na rowerze do pracy :)) bede miała łatwy i lekki porod jaaaaaaaaaasne 30 godzin mi to zajeło wiec nie martw sie z toba moze byc inaczej:))

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.