Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
mesjanizm


Zastanawiam się, czy przypadkiem nasze kochane polonistki w szkołach nie zatruły nam umysłu mesjanizmem właśnie. Sama, jako niepraktykująca polonistka, cierpię na uporczywe napady mesjańskich zapędów, zbawiać świat chcę, najlepiej na siłę i ignorując jego opór...
To efekt moich wczorajszych przemyśleń. Dotarło do mnie (wreszcie!!!), że każdy człowiek ma swoją drogę, którą sam wybiera, i ani nie wolno go kijem z niej przeganiać, ani agitować, ani mu jej obrzydzać. Niby żadne odkrycie, wszyscy o tym wiedzą, ale niewiele osób praktykuje.
Więc ja od dzisiaj nie zbawiam...precz z mesjanizmem!!! Idę sobie swoją drogą. Jak się komuś ona podoba, może się przyłączyć, jak nie, jego wola...
W pierwszej kolejności odpuszczam sobie teściową (dawno o niej nie było :-D). Jak zwykle o tej porze roku wchodzi ona w okres permanentnych jęków, narzekań, chorób i pielgrzymek do specjalistów. Ponieważ boi się naszego psa, nie nęka mnie bezpośrednio, ale wymyśliła inny sposób: dzwoni przez telefon (mieszka dom obok). A ża ma darmowe wieczory... to zaczęła się jazda... Zaczyna zwykle w ten deseń: "Kasiu, poradź mi, bo ty wszystko wiesz...."Brrr...
Nie zależy jej na moich radach, tylko chce wygadać swoje bolączki. Więc od dzisiaj przyjmuję nową strategię: wysłucham i zapytam, co ma zamiar z tym zrobić... Niech sama wymyśli rozwiązanie. Jej życie, jej zdrowie, jej odpowiedzialność.
 Na szczęście wolna jestem od tematów związanych z ciążą w tych rozmowach. Teściowa zdaje sobie sprawę z mojego stanu błogosławionego, nie wiem, kto ją uświadomił, ale nie słyszała tej nowiny ode mnie. A skoro ja nic nie powiedziałam, to ona nie śmie tematu ruszyć. Może uznała, że skoro nie została powiadomiona oficjalnie, to ... no właśnie, może dało jej to do myślenia.
Przez dwie poprzednie ciąże nasłuchałam się od niej historii mrożących krew w żyłach na temat porodów, śmierci noworodków, komplikacji, krwotoków, cesarek i poronień (bo ona kolekcjonuje takie kawałki :-)) i jestem bardzo zadowolona, że tym razem nie było mi to dane :-D . Dzięki temu spokój ducha na wysokim poziomie!
Zaczęłam ósmy miesiąc...Dzieciątko budzi mnie o 6.00 rano (zgodnie z czasem letnim) i celnymi kopnięciami w żebra chce mnie wygonić z łóżka. Próbuję je przetrzymać, ale przy takich podskokach nie wytrzymuje co innego ;-) i po paru minutach bieg do łazienki .... Odwrócił się naturalny rytm w naszej rodzince: to ja wstaję pierwsza, a mężulo wtula się nadal w poduchę. Pies nauczony, że na spacer ma iść z panem, odmawia współpracy i mnie ignoruje, więc wpuszczam futrzaka do naszej sypialni. Jeden "pocałunek" zimnym mokrym nosem stawia pana na równe nogi i spacer może się odbyć :-D. A ja pichcę kultową już owsiankę, kawę, kanapki na wynos...I o godzinie 11.00 padam na nos i chce mi się spać... Nic z tego...Młyn obowiązków żony i matki już się rozchulał...i tak do wieczora. Godzina 22.00 - żonie i matce urywa się film, książka spada z łóżka na podłogę, lamka świeci w oczy, a ona... już w innym świecie... śni, że jej autentyczny mąż jest tak naprawdę księdzem, który twierdzi, że ją kocha nad życie, że ma na imię Abelard i pragnie, by została jego Heloizą....
...ech, te sny polonistki....
  • tomberg

    tomberg

    29 października 2009, 12:11

    Twoja teściowa widać żywcem z kawałów wzięta i jeszcze ten dom obok! brrr ... A propos owsianki, rewelacja! jem po 2 razy dziennie, zrobiłam z całej porcji i razem z Majką wcinamy. Oczywiście, ze pytam pozostałych domowników czy dla nich też podgrzać, ale tak cichutko pod nosem ...Chce ktoś owsianki? Nie? Ok.

  • rumianek79

    rumianek79

    29 października 2009, 10:41

    oj, to tak jakbym o mojej teściowej czytała... dziś się zapowiedzieli z teściem na wieczór ponieważ mam imieniny... lubię gości i wszystko byłoby ok ale ja jutro mam hospitację i musze się przygotować a nie myśleć o przyjęciach i gościach... a do tego mąż dziś w delegacji więc wszystko spadło na mnie.. wrrr... Miłego dnia :)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.