Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dziś nerwowo i smutno..


Chyba odreagowuję wczorajszy dzień. Wszystko mnie drażni. W dodatku doskwiera mi samotność, tak na maksa.... Bo nie ma z kim tak spokojnie i na luzie pogadać, na każdy temat. Nie o ciąży, dolegliwościach, dzieciach i dietach, ale tak o życiu.... Może trochę filozoficznie, egzystencjalnie, trochę mistyki i fantazji.... A tu nie ma do kogo buzi otworzyć.
Tak mnie ta przydenna codzienność przygnębiła, że obiadu nie stworzyłam... Mąż zaraz wraca z pracy, a tu... kanapki, jak sobie zrobi.
Dzieciaki dostały dziś małpiego rozumu. Jakby były opierzone, to pióra by latały po okolicy. A ja, jak to widzę i słyszę, to mam ochotę uciec gdzieś daleko, gdzie nikt mnie nie zna. I gdzie nikt nie oczekuje, że ja coś z tymi rozdartymi zwierzakami zrobię. A najgorsze, że ich ulubiony oddzew na wszystko brzmi NIE!!!!
W perspektywie mam wycieczkę dwudniową do Zamościa. Niestety z dziećmi. I zazdroszczę wszystkim, ale to wszystkim, którym dane jest wypoczywać (nawet krótko) bez dzieciaków. Czasem jestem nimi tak zmęczona....
A dziadkowie mieszkają za płotem. I wiele razy słyszałam, jak babcia obiecywała moim dzieciakom, że ich zabierze na wycieczkę (do zoo, do parku dinozaurów, w góry i jeszcze inne wymarzone przez smarkaczy miejsca) i NIGDY NIGDZIE ich nie zabrali. Kończyło się na obiecywankach. Na domiar złego w ostatni weekend pokazała babcia (a moja teściowa) mojemu synkowi bilet z dinolandu, z którego właśnie wrócili z wnukami (czyli z dziećmi swojej córki, kuzynami moich dzieciaków). Mały miał ściśnięte gardło, jak mi o tym mówił. Robił wszystko, żeby nie pokazać, jak strasznie mu przykro. Bo babcia jemu obiecywała, a pojechała z tamtymi. I pochwaliła się po fakcie...
I tak sobie myślę, czemu to jest tak, że my musimy wszędzie zabierać ze sobą dzieci, bo dziadkowie nie chcą mieć dla nich czasu, a mają je dla pozostałych wnuków....? Bo to są moje dzieci? Płakać mi się chce, jak o tym pomyślę. I nie wiem, jak wytłumaczyć to synkowi i córce. Oni kochają bardzo swoich dziadków i na pewno bardzo cierpią widząc, że są wnukami drugiej kategorii.
No i znowu zeszłam na smutne klimaty... Nawet jechać mi się odechciało, a cieszyłam się na tę okazję od miesiąca. Może jutro mi się moje niebo rozchmurzy?
Życzę wszystkim udanego wypoczynku. Zawsze to dwa dni oddechu :-)
  • aneczka102

    aneczka102

    21 września 2009, 08:32

    Prawda, że dorośli potrafią być czasem tak strasznie niemądrzy?? Pozwalają, żeby na dzieciach odbijały się ich "dorosłe" animozje!! Przykre!! Poza tym to może wynikać stąd, że Wy mieszkacie za płotem i jesteście na co dzień, a tamte wnuki nie. Może niech Twój mąż porozmawia z teściową??

  • grubena

    grubena

    18 września 2009, 21:57

    No nie chce mi się wierzyć,że ten babsztyl jest aż tak wredny i złośliwy,pozostaje bezmyślność i głupota.Wypoczywaj ile wlezie,mamusiu:*

  • panna.inez

    panna.inez

    18 września 2009, 20:34

    miałam to samo -dokładnie!!! uciekłam od teściowej i nadal tak jest ale o wiele rzadziej. babcie mają taki dziwny zwyczaj upatrywać sobie wnuki od jednego z dzieci i ostentacyjnie je faworyzować!!!!!!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.