No szarzyzna normalna.... Dzieci dają popalić, chyba nawarstwia im się stres szkolny. Coraz później wygrzebują się z łóżka, marudzą, paskudzą... Nie pomagają rozweselacze, łaskotania, skoczna muzyczka. Moje dzieci zamieniają się w ślimaki.... A ja zamieniam się w bombę zegarową. I jak już wreszcie wypchnę je z domu, to ta bomba wybucha. I jak małżonek-dostawca uczniów wraca do domu na kawę, to mi już tak gotuje się w środku, że mogłabym spokojnie tę kawę zaparzyć temperaturą własnych nerwów. Kocham swoje dzieci, ale jak śpią, to najbardziej...
Moja koleżanka kiedyś stwierdziła, że dzieci to najdroższy skarb i czasem człowiek się zastanawia, gdzie mógłby go najbezpieczniej i najskuteczniej schować.(Sama dzieci nie ma, ale pracuje jako niania).
A ciekawe, że jak te skarby wracają ze szkoły, to się zdaje, że dom rozniosą, tyle mają energii. A rano.... szkoda gadać.
Popołudniami to żałuję, że dzieci nie są na baterie. Możnaby czasem taką bateryjkę wyjąć i odsapnąć nieco. Gdy podzieliłam się tą myślą z moim szwagrem, to stwierdził, że to nie byłoby dobre rozwiązanie. Taka możliwość byłaby na tyle kusząca, że niektóre dzieciaki miałyby bateryjki wyjęte na stałe... Przyznałam mu rację. To rzeczywiście kuszące :-)
Czytałam w jednej z książek Lema o takim pomyśle, żeby budować pomieszczenia tak skonstruowane, żeby przetwarzać energię życiową dzieci na energię elektryczną. Ze ścian i podłogi wystawałyby różne korby, przekładnie, i urządzenia typu dynama, które wprawiane w ruch przekształcałyby energię mechaniczną w elektryczną. Czyli dzieci skaczą, tłuką się i wyżywają, w pomieszczeniu obok rodzice na kanapie dzięki energii wytwarzanej przez dzieci oglądają film, siedząc romantycznie na miękkiej kanapie :-)
Jak czytam wasze pamiętniki, to myślę sobie, że takie prądniczki można by zamontować przy rowerkach, steperkach, twisterkach.... Wy kobietki spalacie kalorie, a na prądzie przez was wytworzonym obok pracuje pralka. Kręcicie za słabo - pralka zwalnia.....Tempo wzrasta - pralka przyspiesza i włącza się telewizor.
Dlaczego nikt do tej pory tego nie zrealizował? Byłby niezły biznes :-)
Dziękuję za wszystkie miłe komentarze :-) Ja też kobietki lubię do was zaglądać i pozdrawiam serdecznie!!!!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Martadelaaa
17 września 2009, 11:28FENOMENALNY, buziaki
grubena
15 września 2009, 13:19Oj w samo sedno trafiłaś z tymi dziećmi...A moje najmłodsze to prądu naprodukowałoby dla całej ulicy,zwłaszcza w nocy.Buziaki:*
Lilith123
15 września 2009, 12:17Mój mąż już jak mały raczkował kombinować jakby zamontować do niego prądnicę, akumulatorki itd:) Fakt faktem - dzieci mają jakieś super akumulatory, które szybko się ładują i dają mnóstwo energii:) W Japonii w Tokio zamontowano eksperymentalne panele na chodniki i dzięki chodzącym ludziom wytwarzają sporo energii, są też place zabaw gdzie huśdawki ładują akumulatory i starcza na oświetlenie pobliskich ulic:) Pozdrawiam!!!
Latarnia
15 września 2009, 09:33o raju jaka Ty mądra, najlepsza i w ogóle... szok. Ubawiłam się................ ale napisałaś taką prawdę SAMA PRAWDA.................... skraby moje mogły by być na strychu..........syf tam makabryczny i nie ma zejścia jak złożę drabinkę...........o tak tak tak....!!!!!!!! Choć mój synio w tym roku wyjątkowo ładnie wstaje.