Mąż mi wpadł w kryzys czterdziestolatka. Omal nie wykoleił nam całej rodzinki na tym zakręcie. N aszczęście wszyscy trzymali się mocno tego wózka, chociaż koń ponosił....
Było i bieganie za panienkami, i szukanie celu w życiu, i zmiana obyczajów... Słowem...działo się. Nawet miałam ochotę wystąpić o rozwód. Teraz myślę sobie, że to byłaby głupota nie do naprawienia, spalenie mostów. Warto było zacisnąć zęby i przeczekać.
I co? Miałam okazję zastanowić się dojrzale i na poważnie, kim sama jestem, w czym zaklęta jest moja wartość i dlaczego wyszłam za tego faceta. To, co zobaczyłam, nie zachwyciło mnie. Przestałam więc okłamywać samą siebie i to chyba największa dobroć, jaka mnie spotkała przez ten rok.
Teraz jestem spokojna. Mam zaufanie przede wszystkim do siebie. I nie buduję swojego świata na czyjejś obecności. Dojrzewam naprawdę :-)
Już nie potrzebuję czekoladek, ciastek, sprawiania sobie jedzeniowych przyjemności dla poprawy nastroju czy zagłuszenia lęków. Jestem wolna :-)
Od 1 lipca zarzuciłam tak na 100% zboża ( z wyjątkiem owsianki :-). Wyniki rewelacyjne: 6 kg mniej na wadze bez żadnych dodatkowych zabiegów. Wraca mi energia i chęć do życia, rano fruwam po schodach :-) Jem mało, bo nie czuję głodu. Kawa tylko dla przyjemności, nie na obudzenie :-)
Pozdrawiam wszystkie Panie, które jeszcze mnie pamiętają :-)
tomberg
23 sierpnia 2013, 20:23Witam, nie dziwię się ze przy takich "atrakcjach" zapuściłaś vitaliowe poletko:-) Pozdrawiam!
lukrecja7
23 sierpnia 2013, 18:58Kasiu, nieraz o Tobie myślałam - czemu zamilkłaś, a tu przeżyłaś taką burzę w swojej rodzince - wracaj na dobre i powodzenia!
calineczkazbajki
23 sierpnia 2013, 17:06Fajnie ze jesteś :) No to mąż poszalał :/
domino71
23 sierpnia 2013, 15:01bardzo fajny wpis :)
aldonnaa
23 sierpnia 2013, 14:42o!znajomy szlafroczek widzę :) ;)
Invisible2
23 sierpnia 2013, 13:07Ale fajnie Ci się układa.. :))