Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
droga do łóżka


Otóż do łóżka mam daleko, bo na ...hm... nie wiem, jak to nazwać. Muszę pokonać dwie kondygnacje schodów, które teraz przypominają pobojowisko. Pełno tam wiórów, desek, wierteł, poziomic i innych dziwadeł. Jak się tylko zbliżam, to mąż wstrzymuje oddech, a potem przerażony pyta: Czy jesteś pewna, że MUSISZ wejść na schody? No i stwierdzam, że chyba jedna k nie muszę. Więc snuję się pod kuchni na parterze. Zrobiłam trochę soku malinowego, ciasteczka francuskie z powidłami i ugotowałam obiad. A że to ponoć portal o jedzeniu (albo nie-jedzeniu, zależy co komu służy), pozwolę sobie przedstawić jadłospis obiadowy. Była więc zupa kalafiorowa na rosole indyczym, kurczak po pekińsku z miodem i czerwonym winem z dodatkiem makaronu ryżowego i surówka pekińska jak najbardziej. Pyszne, zdrowe, kolorowe. Nietuczące. Ilość kalorii zmienna w zależności od ilości spożytych dokładek :-) Garnki wylizane, dla psa nie zostało nic (i dobrze :-)).
  • mirraa

    mirraa

    12 sierpnia 2009, 16:35

    Trzeba było się zdrzemnąć gdzieś w kąciku a nie snuć się twórczo po kuchni …wygląda z opisu że zasuwałaś jak messerschmitt….

  • grubena

    grubena

    11 sierpnia 2009, 22:59

    W zaistniałej sytuacji proponuję polówkę w kuchni,bo widzę,iż koleżanka z nadmiaru czasu fantazjuje kulinarnie zamiast się zdrzemnąć;) Ale chyba wieczorem już wpuścił Cię na te schody?

  • tomberg

    tomberg

    11 sierpnia 2009, 22:12

    Pozdrawiam koleżankę w podobnie odmiennym stanie. Moja dzidzia już we wrześniu. Czekam niecierpliwie az się nasza dziewczynka zdecyduje wyłonić na światło dzienne. Im dalej, tym wyższe schody, chyba mam dzisiaj jakieś przesilenie ciążowe. Pozdrawiam z Lodówki

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.