Wczorajszy wieczór i dzisiejszy poranek poświęciłam na pielęgnację własnych uczuć :-)
Wyspałam się, spacer z psem po rosie, śniadanko pyszne i kawusia delikatna. Piękna pogoda, błękitne niebo, lekki wiaterek....
I zgrzyt. Zadzwoniła siostra męża z pytaniem, czy moi teściowie już wyjechali. Zapytałam, dokąd mieliby wyjechać i się dowiedziałam. Moja teściowa umówiła się na wyjazd w góry ze swoją córką. Już dawno. Już ją nie bolą nogi, nie jest za gorąco i cudownie ozdrowiała. I odległość też ją nie przeraża. A ja byłam taka naiwna...Ale o dziwo, już mnie to bardzo nie obeszło. Powiedziałam sobie tylko głośno, że moja teściowa jest fałszywa, obłudna i kłamie w żywe oczy (albo dowolnie posługuje się faktami). Muszę to sobie zapamiętać, żeby nie dać się wmanewrować po raz kolejny w jej gierki. Osiem lat znoszę ją cierpliwie, ale właśnie mam dość. Ani dnia więcej. I postaram się, żeby miała jak najmniej kontaktu z moimi dziećmi i nie zatruwała im umysłu swoimi chorymi poglądami. To tyle o teściowej. Właśnie wyjechała, potem wyjeżdżam ja, więc przy dobrych wiatrach nie zobaczę jej przynajmniej przez pięć dni. I to wystarczający powód, by mieć wspaniały nastrój!
Zaczęłam pakowanie. Zaczęłam od żelazka, bo to sztywna impreza z odprasowaniem na galowo. Pies czuje, że coś się święci i zrobił się nerwowy. Powarkuje (nadal!) na dzieci i kłapie zębami na przygodne muchy. Ja pakuję garnitury, koszule, suknie....
I przy tym zapomniałam o prezencie dla nowożeńców. To ma być album retro ze starymi zdjęciami obojga z dzieciństwa + komentarze. Zdjęcia są, album jest, tylko trzeba powklejać i podopisywać. I to wszystko w ostatnim momencie... pamięć zawiodła...
Jedziemy nocą, bo mąż pracuje do 20-tej. To w nagrodę, że od jutra ma urlop, trzeba pracownika zmęczyć, żeby miał większą radość.
A potem piękne trzy dni z dala od cywilizacji, w starej stadninie koni, poza zasięgiem telefonii komórkowej. I wielka impreza rodzinna, z której w każdej chwili można uciec na spacer do lasu lub do hoteliku. Cieszę się na ten wyjazd bardzo bardzo. Mam nadzieję, że dla was weekend też będzie wakacyjnie piękny :-)
PS. Mój nowy sąsiad, starszy pan, powiedział mi wczoraj, że odkąd stracił częściowo słuch, czuje się zdrowszy psychicznie :-) Jak chce słyszeć, to dyskretnie nadstawia zdrowe ucho, a jak woli nie słyszeć, to stoi prosto, uśmiecha się, kiwa głową i rozkłada ręce tłumacząc, że jest głuchy, ale mimo to cieszy się, że wszystko jest ok. Nawet, jeżeli właśnie rozmówca wyzywa go od najgorszych :-)
Zaczynam mu zazdrościć. Tego podejścia do ludzi, do życia i tej głuchoty. Kupię sobie zatyczki
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
calineczkazbajki
2 sierpnia 2009, 21:43hehehe z tymi zatyczkami do dobry pomysł :)))
Lilith123
31 lipca 2009, 13:56Miłego i udanego weekendu!!!