Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
zachcianka


Byłam na zakupach i napadła na mnie zachcianka. Pomyślałam sobie, że w moim odmiennym stanie to normalka i można sobie nie odmówić.
I kupiłam i zjadłam śledzie po wiejsku. Nie jadłam tego chyba z 10 lat. I tylko przez pierwsze pięć minut czułam się dobrze. Potem poczułam kamień w żołądku. Ratunek: gorąca herbata miętowa. Zero reakcji pozytywnej. W następnym rzucie ogarnęła mnie taka senność, że dosłownie zwaliło mnie z nóg. Przespałam 3 godziny i w tym czasie rzekomo była burza, dzieci same zjadły sobie obiad i zbudowały potężny zamek z klocków. I jeszcze zwizytowała nas teściowa i pewnie znowu sobie pomyślała, że synowa leń sypia w biały dzień :-)
Ale ja nic nie zarejestrowałam. Spałam jak po prochach. Jak już się ocknęłam, czuję że serce mi lata i łomoce, głowa boli a w ustach jak po ciężkim kacu. Czytam etykietkę na opakowaniu mojej zachcianki (dopiero teraz o zgrozo!) i widzę, że jest tam mnóstwo rzeczy, od których stroniłam już od dawna. A przede wszystkim końska dawka cukru, doprawiona sacharyną. A jedyny duży napis głosił, że to niby BEZ KONSERWANTÓW. Pozostała chemia niekonserwująca zabiła by sporej wielkości szczura. Przetrwanie zawdzięczam chyba tylko swojej sporej masie mojego organizmu...
Głupia jestem i zła na siebie, że uległam pokusie. I przekonałam się drastycznie, że jedzenie ma decydujący wpływ na moje zdrowie fizyczne i psychiczne.
Przeczytałam wczoraj fajne zdanie: " Pożywienie powinno być lekarstwem, lekarstwo pożywieniem". I drugie: "Pożywienie może dać zdrowie, ale może również zabić". To Hipokrates. Jako motto na lodówce zawieszę :-). I jako wkładkę do portfela.
  • menevagoriel

    menevagoriel

    14 lipca 2009, 14:37

    przeczytalam Twoj komentarz u jednej z Vitalijek - o Twojej wojnie z przedszkolem. I niestety mam takie same doswiadczenia. Zmuszanie dzieci do jedzenia i to jak dziwnie - kotleta trzeba zjeść calego, ale jak juz nie możesz to surowki nie trzeba. słucham?? Nie wiem skąd to się bierze naprawdę. pozdrawiam

  • grubena

    grubena

    4 lipca 2009, 21:05

    Ja miałam chcicę na śledzia przez prawie całą ciążę.Kupowałam sobie co trzy dni filety i robiłam je z cebulką,jabłkiem i jogurtem naturalnym.O,ślinka mi poleciała...A jeżeli chodzi o mój wygląd,to umiem się maskować,niestety coraz rzadziej mi to wychodzi.Ale dzięki,to miłe.Pozdrawiam mamuśkowo!

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.