Wychodzimy z dzieciakami rano do szkoły, a na naszej brzozie prawdziwy szpak! I już pięknie śpiewający! Więc jednak będzie ta wiosna! To nic, ze dziób mu zapychał sypiący gęsto śnieg :-)
Kolejny dzien odpokutowałam w szkole. Synek mnie testuje. Wychowawczyni ma ewidentnie niezbyt silną osobowość i ten mały cwaniak to wyczuł. Robi, co chce i świdruje oczkami w moja stronę, co ja na to powiem. Boję się, że jak w końcu wyjdę z klasy, to nie będzie czuł zadnego bacika nad sobą i znowu się zacznie dzika samowola.
Mały poopowiadał pani w szkole, że jego mama się odchudza i przestanie dopiero wtedy, gdy będzie chuda jak deska :-)
Zauważyłam, że gdy sie mówi swobodnie, że się odchudza, to każdy zniechęca i z politowaniem kiwa głową. Ale inaczej brzmi, kiedy się mówi, że ma się cukrzycę. Wtedy każdy współczuje, że nie mogę jeść tych wszystkich "pyszności" i że taka nieszczęśliwa pewnie jestem...
A ja jestem szczęśliwa!!! Właśnie teraz, gdy mi ubywa na wadze, gdy nie chodzę ciągle zmęczona i senna, gdy rozrywa mnie energia i optymizm! I to tylko dzięki temu, że wreszcie już nie jem tych "pyszności". Czy to tak trudno zrozumieć?
Nie potrzebuję współczucia, że choroba... Potrzebuję wsparcia. Dzięki Wam wiem, że warto coś zmieniać w swoim życiu! I że zwracanie uwagi na to, co się je, nie jest dziwactwem i fanaberią, ale bardzo ważnym elementem życia. Bo od tego zależy zdrowie, samopoczucie, poczucie własnej wartości. Bo to świadczy o miłości do siebie samego. Bo jak się nie kocha siebie, to nie potrafi się prawdziwie kochać kogokolwiek :-)
Moi drodzy! NIECH KAŻDY POKOCHA SIEBIE! A WSZYSCY BĘDĄ KOCHANI!
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
Latarnia
21 marca 2009, 08:21Ale fajnie piszesz...tzn że fajne są Twoje problemy ale bardzo to rozumiem...oj rozumiem. U mnie jest oki, Bartek chodzi do zerówki i jest ok, tzn raczej jest grzeczny. Ma w klasie nadpobudliwego chłopca i tez tak było że wszyscy nastawili się przeciwko niemu, tylko nie ja i pani wychowawczyni...ale teraz mi się dostało po uszach. Bo pani dziecka stwierdziła że jeżeli ja jestem taka dobra to Bartek powinien pomagać jej synowi. I wręcz mi zrobiła awanturę że Bartek nie czeka na niego że nie daje mu kredek, że go nie pilnuje...itp. POWAŻNIE!!!!!!. Ale nie daj się, szkoła to zycie dla każdych i też jestem tego zdania że agresji nie ma od tak...jest czymś wywołana.... A dziewczynki teraz bardzo prowokują i są czepialskie nie wszystkie ale tak już jest że dziewczynką dużo uchodzi.....prawda? A dużego fiata ma tez mój mąż...ale już nie daje się nim jeżdzić...:-((( miłego weekendu
graziaIZ
20 marca 2009, 11:40widze że naprawde energia cię rozpiera :) masz rację z tym mówieniem o odchudzaniu ;) nie tylko ludzie nas zniechęcają ale wręcz nieraz robia wszystko żebyśmy się zlamali ;) może wolą jak inni, w tym my, nie mają dosyc silnej woli i nie osiągaja wyznaczonych sobie celów ? czyżby dlatego że myśl że skoro innym się udaje, to i im by się mogło udać ?? a im się nie chce i się rozgrzeszają ;) napewno coś w tym jest :) a mój tata zawsze jak akurat się odchudzam, to chce mi robic pierogi, gołąbki i tym podobne :( z "troski" żebym za bardzo nie schudła ;) powodzenia :)