Zaczęłam szydełkowć. To będzie ażurowa bluzeczka na lato. Rozmiar szczupły. Będzie piękna szafirowa, w moim ulubionym kolorze. Skoro codziennie po kawałku będzie jej przybywać, mnie musi ubywać, jeśli mam się do niej zmieścić.
Postanowiłam sobie, że co wieczór, jak potomstwo idzie spać, będę sobie maszerować na świeżym powietrzu. Mąż stwierdził, że nie wytrwam, bo zima, mróz, wiatr, deszcz, śnieg, ślisko, lód, błoto, ciemno i w ogóle nic atrakcyjnego.
Zaproponowałam więc, że wychodzimy codziennie razem i zobaczymy, kto pierwszy wymięknie. Dał się ponieść ambicji. Wieczorkiem zaczyna zniechęcanie, więc ja oczywiście na przekór. A jemu trochę ruchu kończyn też się przyda, bo chudy jak tyczka, ale krążenie mu zanika od siedzącego trybu życia.
Zimowa pogoda na razie nam sprzyja. Im zimniej, tym szybciej trzeba sie ruszać, żeby nie zamarznąć. Na zakończenie spaceru podejście pod górkę do domu, więc na progu jesteśmy zmachani, spoceni i zadowoleni z życia. To chyba te hormony szczęścia :-) co to się wyzwalają w czasie wysiłku fizycznego.
Dziś ważenie-mierzenie. Jestem zaskoczona! Spory zrzut, jak na niezbyt zdyscyplinowana dietę. Wiem, że potem waga zaczyna się "zacinać", ale dobre i to na początek :-)
- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
mikoos
22 stycznia 2009, 12:18hej hej, dzieki za przepis, bardzo smaczna salateczka:] a ten twoj maz to jakas (za przeproszeniem) dupa!! dlaczego on cie zniecheca zamiast motywowac??? czy radosc mu sprawi jezeli bedzie mial racje czy co??ehhh z tymi facetami:P ciekaw jestem ile sam wazy:) im zimniej tym wiecej kalorii mozna spalic bo organizm przeznacza wiecej na ogrzanie organizmu wiec o dziwo lepiej sie chudnie w zimie niz w lecie wbrew pozorom:)