Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
puszczają mi nerwy
3 lutego 2012
Zawsze się tak dzieje, gdy pojawi się czarna seria zdarzeń. Chyba mało odporny typ jestem.
Puszczanie nerwów objawia się delikatnym rozedrganiem wewnętrznym, które chwilami narasta i powoduje, że wypadają mi talerze z rąk. W skrajnych sytuacjach talerze nie spadają, tylko latają i powoduje to przykre skutki.
Dzieci mam chore. Sama walczę z jakimś wirusem żołądkowym. Przez ten cholerny mróz ciągle psują się samochody. Mąż też ledwo żywy ( a jego to zwalają z nóg tylko końskie wirusy). Na szczęście jutro się pewnie opamięta, bo nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek dłużej chorował.
W przychodni nie chcą zarejestrować mi dziecka. ODMÓWILI. Cholerni lekarze zapominają, że ich zawód to przede wszystkim przysięga Hipokratesa, a w drugiej kolejności kasa i sen. Jest sezon na choroby. Odsypia się w lecie!
(.......................................................................................)
Napisałam jeszcze mnóstwo złych rzeczy o lekarzach i innych takich... ale wykasowałam. To sama żółć była. I nie wszystko prawda (jak to bywa w gniewie). Ulżyło mi, a teraz idę leczyć siebie i swoją rodzinę. Matka musi być specjalistą interdyscyplinarnym. I na to musi jej starczyć inteligencji, chociaż medycyna to dla niej za wysokie progi.
lukrecja7
3 lutego 2012, 19:59Trzymaj się bidulko! - ale, żeby dziecka nie przyjęli do lekarza, ale czasy!
magdalenagajewska
3 lutego 2012, 13:29"Matka musi być specjalistą interdyscyplinarnym" - święte słowa!! Trzymajcie się zdrowo. eM.