Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
bez postanowień mniej stresu :-)
2 stycznia 2012
Nic nie wyszło z mojej poprzedniej deklaracji. Tzn. unikałam pszenicy jak mogłam, ale nie zawsze mogłam :-) Święta nie sprzyjają takim postanowieniom. Poza tym dwie imprezy urodzinowe w domu w ciągu tygodnia też wprowadziły niezły chaos. Plus oczywiście sylwestrowe szaleństwo, też u nas... Domu nie mogę jeszcze poznać ani odnaleźć wielu rzeczy, ale.... warto było :-)
Nowy rok zaczynam więc spokojnie i bez strasznych postanowień :-) Będę się starać zmieniać niektóre nawyki na takie korzystniejsze i już. Na ile potrafię i bez rozpaczy, że zjadłam kromkę chleba, a postanawiałam inaczej...
Wczoraj na imieninach wuja Mieczysława przekonałam się, że nie mam ekonomicznej głowy, a śliwowica działa baaaardzo długo. I ponoć przedłuża życie, jak przekonują producenci :-) Przymierzam się więc do produkcji (na własny użytek oczywiście), bo śliw zatrzesięnie w sadzie i się marnują. Tylko że zdobycie sprzętu wymaga niesamowicie dużo zachodu. Może komuś obrasta kurzem gdzieś w piwnicy/garażu/na strychu? Chętnie się zaopiekuję :-)
Na wagę nie wchodzę na razie. Poczekam, aż będę mieć na tyle dobry humor, żeby się nawet na skutek wstrząsu nie popsuł :-) A do wiosny jeszcze spora chwilka, więc zdążę :-) Już wiem, jak działa mój mechanizm (chudni-rośnij-chudnij), więc spokojnie sama siebie przechytrzę :-)