Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
jestem wierna :-)
14 listopada 2011
Czas mi się skurczył, ale co kilka tygodni oddzywa mi się "dzwonek", że trzeba tu zajrzeć. To uzależnienie :-)
Już wiem, że studia mam zamknąć z końcem lutego. Będzie bardzo ciężko, bo mi się "zagęszcza" rzeczywistość:
- za dwa tygodnie przyjeżdża moja siostra z dwoma synkami (8 i 4 lata); obaj mają niespożyte zasoby energii, a u nas jesienią- zimą w domu ciasno; mają być przez dwa tygodnie; będzie się działo :-)
- w tym samym czasie wyjeżdża na dwa tygodnie wujek mojej córki, który zwykle odbiera ją ze szkoły z centrum Krakowa; zostaje czworo dzieci (razem z wujkowymi) do rozwiezienia-przywiezienia do szkół-przedszkoli + zajęcia dodatkowe polekcyjne w innych miejscach; planuję zamieszkać w samochodzie, bo dojdą mi jeszcze kursy do ortodonty, dentysty i logopedy właśnie w tym terminie;
- moja teściowa ma kolejny napad swojego szaleństwa; kilka dni temu przyprowadziła jakiegoś chłopa, poszła z nim na piętro i - jako niemy świadek tej wizyty - dowiedziałam się, że od poniedziałku (czyli dziś) rusza remont nad naszymi głowami; planowany czas: miesiąc....
chyba nie muszę dodawać, że "wymiękłam": mamy się stłoczyć w dwóch pokojach w ośmioro (w tym pięcioro dzieci w wieku bardzo ruchliwym), a nad nami będzie łomotało się dwóch fachowców; nadmienię, że nikt słowem nie zapytał jakie MY mamy plany i życzenia względem przeznaczenia pomieszczeń na piętrze; ale w końcu to chałupa teściowej, a my nie mamy nic do gadania (jak z sytuacji po raz kolejny wynikło);
- moja teściowa - to kolejny watek pod tym tytułem, jak powieść w odcinkach - wysłała mnie na zebranie wiejskie w sprawie zagospodarowania budynku po zlikwidowanej szkole podstawowej (ze niby ja powinnam w tym budynku "rozkręcić" jakiś biznes); gdy w trakcie rozmowy z tesciową zadałam jej pytanie, dlaczego tak sie o mnie martwi, to dowiedziałam się, że to wcale nie chodzi o mnie :-) w skrócie: mam wreszcie się zabrać za jakąś robote i zacząć zarabiać pieniądze, bo ona to w moim wieku..... przypomniałam, że ja (w przeciwieństwie do niej) nie mam w domu babci, która siedzi z dziećmi, nie dostałam w spadku domu i pola, żeby dostać kredyt i nie mam zamiaru zaniedbywać edukacji i wychowania swoich dzieci; rozpętała się po tym burza na jeziorze...
Więc zmagam się teraz z narzuconą mi rzeczywistością, piję kawę i ustalam strategię przetrwania...
hanka10
14 listopada 2011, 22:32Trzymaj się cieplutko! Każda teściowa to inny przypadek i trudno coś doradzić. Ja długo swoją "oswajałam ", sytuacja się unormowała, kiedy przestałam angażować się emocjonalnie w jej rozgrywki. Ale my nigdy nie mieszkaliśmy razem. Pozdrawiam serdecznie :)
calineczkazbajki
14 listopada 2011, 19:17teściową to masz wręcz niesamowitą ... a co sie by stało jak sie jej sprzeciwisz ?
Trollik
14 listopada 2011, 11:35na pewno dasz radę i odpowiednią strategię przeciwko teściowej przygotujesz...miłego dnia
magdaln
14 listopada 2011, 11:28Nasz Pio jest bardzo bardzo aktywny, biega w tempie messerschmidta po calym domu, oglada ListonoszaPata i Boba budowniczego, mowi juz i to calkiem wiele ale pojedyncze slowa, m.in LODY, SOWA, BUTY ale spryciarz tam gdzie latwiejsze to wybiera norweskie slowka. Zaczyna sie interesowac Viktorem ( mlodszym) a w nas rodzi sie nadzieje ze beda sie jednak razem bawic. Pozdrawiam CIe serdecznie i zycze powodzenia w studiowaniu.