Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ojej...


Porosło tu kurzem wszystko...

Pewnie dlatego, ze odchudzanie nie zajmuje mojej uwagi :-) Bo waga stoi . I to sukces życiowy, zawsze ważyłam powyżej 70 kg, a teraz stoi sobie na 66 kg i ani w górę, ani w dół (ale nic nie robię, żeby było w dół). Cieszę się tym bardziej, że wielokrotnie szła w górę mimo moich wysiłków odchudzających.

Studia ruszyły pełną parą. Mam głowę nabitą filozofią, aż boli. Nie wiem, jak te studia będą zorganizowane czasowo. Teoretycznie kończą się w styczniu, ale większość przedmiotów została "uruchomiona" dopiero początkiem października, a miały zająć dwa semestry. Fizycznie niemożliwe jest, żebym zdążyła ze wszystkim w oficjalnym terminie. I tak już sypiam za krótko...

Wszelkie "ceregiele" okołoszkolne zajmują bardzo dużo czasu. Nie przypuszczałam, że nauka szkolna dzieci tak angażuje czasowo rodziców. Do tego jeszcze logopeda, stomatolog, ortodonta, lekcje gry na instrumencie, judo, kółka przyrodnicze, wycieczki, teatrzyki.... No i zupełnie nie ma czasu, żeby pobiegać po lesie... A tam tyle pięknych liści....

Przestałam biegać dla zdrowia i kondycji. Mój grafik tego nie wytrzymał. Padam ze zmęczenia.
I ciągle mam zaległości ze wszystkim....

Ale za to odblokował mi się czujnik wrażliwości na piękno za oknem :-) Patrzę na te piękne kolory i powtarzam wiele razy dziennie, że pięknie, że jesień cudowna, że ciepło (jak na tę porę roku), że .... no pięknie i już. Tak pięknie, że brak słów i tylko to "pięknie" mi się nasuwa...

Walczymy z kryzysem finansowym. Narzekałam rok temu, że cieniutko u nas, że kryzys. Teraz myślę sobie, że wtedy to jeszcze dobrze było. Więc teraz nie narzekam. Szukam kolejnych oszczędności. Podobno kolejna fala kryzysu przed nami. Mąż nadal szuka pracy, ale jak na razie nic. A znaleźć musi coś lepiej płatnego, niż obecnie, bo nie wystarcza. I musi znaleźć coś, co nie zepchnie go w niebyt w branży. W dodatku jest jeszcze jedno kryterium - chyba najbardziej kłopotliwe - praca nie może być nudna. Mój małżonek chyba nadal nie pojmuje, jak kiepsko w naszym budżecie... Bo ja sobie już zaczynam kombinować, jaką pracę złapać, byle coś wpadło do kieszeni i nie zastanawiam się nad tym, czy to będzie ambitne, twórcze i rozwijające. Ważne, czy wynagradzane. Tylko co ja zrobię z dziećmi... Praca w domu to luksus i intratne zajęcie dla zbyt wielu mam :-)

Jutro święto radosne :-) Wszyscy Święci pokazują, że perspektywy przed nami wspaniałe, tylko trzeba chcieć :-) Patrzę w górę i myśle sobie, że.... to , co tu i teraz, to jest PRZEJŚCIOWE. I nie ma co się załamywać :-)

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.