Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
cd...
9 lutego 2011
Pewnie to, co napisałam, brzmi jak artykuł marketingowy. Nie o to mi chodzi, żeby promować czyjeś książki. Bardziej zależy mi na tym, żeby podzielić się swoim doświadczeniem.
Czytam Wasze pamiętniki i widzę siebie sprzed dwóch lat. Pewnie, że nie mam gwarancji, że mój "stan obecny" będzie tym na zawsze. Ale widzę, że ten styl życia nie wymaga ode mnie wielkiego wysiłku, jakichś wyrzeczeń. Nie zmuszam się do jedzenia czegoś, czego nie lubię, nie torturuję swojego ciała wymyślnymi ćwiczeniami, nie żyję pod presją odchudzania. Żyję normalnie i nie płaczę na widok pączków, czekoladek, lodów itd. One dla mnie nie istnieją (poza miodem i gorzką czekoladą, ale te akurat są wskazane w rozsądnych ilościach :-)).
Piszę to, bo może to komuś pomoże. Ale nie zapominam, że każda z nas ma własną ścieżkę....
magdaln
9 lutego 2011, 23:59Dzieki za rade w sprawie akupresury, wspomnialam dzis o tym tej babce od akupunktury ale ona tej metody nie stosuje, ten punkt o ktorym ty mowisz to jest wazny punkt w stymulacji plodu do ruchow i w chinskiej medycynie sie sprawdza ( w 25%) przypadkow. ALe czasami dziecko lezy inaczej z innych powodow. Tego punktu ( kolo paznokcia u malego palca u nogi) nigdy sie nie kluje igielka ale ogrzewa w specjalny sposob. NIe mniej jednak u nas bez zmian , Wiktor lezy glowa w gore lub troche w poprzek ( sama juz nie wiem) i powoli sie nastwiam na cesarke. Juz stracilam wiare ze wykona fikolka. Gratuluje utrzymywania wspanialej wagi ( -25kg od grudnia zeszlego roku). Zgadzam sie z TOba jesli chodzi o zycie zgodnie z porami roku- zima jesc cieplo, latem jest chlodno. I minimalna ilosc krowiego mleka w kazdej postaci. Pozdrawiam Cie serdecznie.M
mirabai
9 lutego 2011, 13:47to madre co napisalas o odzywianiu. Ale najbardziej podoba mi sie o tej sciezce,bo tak wlasnie chyba juz jest,ze kazdy musi przejsc swoja odchudzaniowa sciezke,choc czesto nierozsadna ;))) Pozdrawiam serdecznie!
MagiaMagia
9 lutego 2011, 12:19Tak naprawde chodzi o to by organizm chodzil syty (stad dieta o ktorej piszesz jest wysokoblonnikowa) i szczesliwy (stad sporo cieplych posilkow i dobrze zbalansowana dieta). Ja uciekam gdzie sie da od mono-diet (z idiotycznym dukanem na czele). Ponadto chce mi sie czasem plakac jak mlode dziwczyny eksperymentuja na sobie z dietami 1000kcal i mniej... ale one tu nie zajrza. Dlaczego nikt nie uczyl nas podstaw dietetyki w szkole!
deepgreen
9 lutego 2011, 12:16Madre to co piszesz.Kazda z nas ma inny oranizm.Mnie motywuje do dzialania fakt,ze widze efekty.A efekty sa ,kiedy trzymam rygor.Moze po prostu ne znam pojecia "rozsadna ilosc":-)
calineczkazbajki
9 lutego 2011, 12:12To ,że ja mam organizm wychłodzony to pewne :)Gotuję w PP coraz więcej i więcej. Zaczęłam nawet rytuały ale ja jestem tak bardzo niecierpliwa , ze szkoda gadac :(. ps. dziękuję Ci za super wpis :)