Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
cel osiągnięty :-)


Ważę dokładnie tyle, ile zaplanowałam sobie ponad półtora roku temu. I jakoś nie cieszy mnie to bardzo, bo jakoś tak bez wysiłku i niezauważalnie przyszło. Fajnie, że mi tak lekko, że sobie mogę biegać bez zadyszki, że kręgosłup nie boli, że mąż mnie bez wysiłku na rękach nosi :-) . Ale minusy też są: spada mi obrączka z palca, wszystkie pierścionki poszły do lamusa. Ubrania nawet te najmniejsze, jakie miałam w szafie, spadają ze mnie. Pasowałoby zakupić nowe fatałaszki, a tu znowu dół finansowy się kłania... Dawno nie kupowałam ubrań (bo namiętnie ubierała mnie siostra :-)), więc mało nie padłam z wrażenia, jak zobaczyłam ceny na metkach. Moje "szaleństwo" zakupowe skończyło się na kraciastej spódniczce mini (!) w modnych w tym sezonie kolorach. Ale było też pozytywne zaskoczenie: jak po przymiarkach spojrzałam na metkę, zobaczyłam rozmiar 36 :-D. No w życiu nie wcisnęłam się w taki numerek!! Zwykle wybierałam między 44 a 46 :-).
A teraz ciąg dalszy problemów: zima idzie, a mój płaszcz leży na mnie jak namiot. Kozaczki jakieś takie, że czuję się w nich jak kot w butach... ech... Bankructwo jak nic... Zmiany bolesne są....finansowo.

A teraz remontowo: okna wstawione, ale nie wymyte (nie da się z dzieckiem na ręku, a dziecko ząbkuje i z rąk nie schodzi). Dom odgruzowany. Garderoba wróciła na swoje miejsce i pięknie się prezentuje z nowymi półkami.  Łazienka nadal woła o miłosierdzie, ale to jak małemu zęby wreszcie wyjdą, a ja się wyśpię.
Ekipa, mająca robić elewację, spóźnia się. Mam nadzieję, że zdążą przed pierwszym śniegiem ;-) Teściowa się z tego cieszy, bo się okazało, że ma dziurę budżetową wielkości 10 tys. złotych, a na krechę to raczej nikt elewacji nie odpicuje. Tylko nawet jak się odwlecze sprawa ze 3 tygodnie, to skąd ona te 10 tys. wynajdzie? A może my jesteśmy tacy naiwni, a ona planuje jakiś gruby skok na kasę???? Się zobaczy :-) Tym się już niespecjalnie przejmuję. Jak mi chłopy na rusztowaniach będą kląć, pluć i rzucać pety, to zamknę okna, o! I rolety zasunę. A na drzwiach powieszę żółtą tablicę z napisem INWESTOR MIESZKA W SĄSIEDNIM DOMU. I niech się dopominają o należności :-)

Z magii jesiennej w tym roku nie będzie nic... Nie mam czasu na mieszanie w rondlach i zakręcanie słoiczków. Sad nie obrodził, wina nie będzie....Tylko kilka słoiczków powideł udało sie wyczarować. Reszta śliwek tak kwaśna, że tylko na ocet... Dynie malutkie, jak piłeczki tenisowe. Nie lubią dynie zimna, oj nie lubią...Będą ładną ozdobą, zanim po kolei nie wylądują w dyniowej zupie :-)
Moim wielkim odkryciem było kilka lat temu to, że zupa dyniowa nie musi mieć (nie lubianego przeze mnie) słodko-mlecznego smaku. Gotuję więc rosół (idealny na jesień), wrzucam pory, dynię, duuużo czosnku, przetarte pomidory, soli, pieprzu, chili.... i poezja dyniowa paląca i pomarańczowa :-) Rozgrzewa ciało i zmysły :-)

Wszystkim skulonym i zziębniętym życzę michy gorącej, parującej, pomarańczowej zupy, podstawionej z miłoscią pod zmarznięty nos :-)
  • magdaln

    magdaln

    18 września 2010, 13:17

    Gratuluje!!!Twoj przyklad powinien byc reklama dla wszystkich kobiet ktore sie boja zajsc w ciaze ze wzgledu na wage (ze niby przytyja) Ty nie tylko fenomenalnie zeszczuplalas 25kg ale tez w miedzyczasie wyczarowalas slicznego Frania! Moglabys wkleic jakies zdjecie Twoje:) pozdrawiamy z P. z zalanego sloncem Oslo. M PS. Piotrus ma juz 4 zeby, pierwszego mial w wieku 5 mies. Wiec wiem przez co przechodzisz. Wydawalo mi sie jednak ze z pierwszymi bylo najgorzej, nastepne juz jakos lecialy mniej bolesnie.

  • Marekkk

    Marekkk

    17 września 2010, 22:44

    gratuluje wagi))

  • Marekkk

    Marekkk

    17 września 2010, 22:44

    zamiast sie cieszyc, ze masz inwestora-sponsora ktory ulepsza Twoje warunki mieszkaniowe (bytowe) przed zimą to Ty marzekasz... no jak tak mozna? mnie jakos nikt nie chce sponsorować...

© Fitatu 2005-24. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.