No może są takie wagowe i to super! Ja osiągnęłam już 75kg, a Duży schudł kolejne 0,7kg (to już 86,9kg).
A bez zmian to, że w weekend znów grzeszyliśmy tzn. byliśmy się gościć i biesiadować u znajomych. I było przemiło i przepysznie. Nasze umiłowanie do spędzania czasu z przyjaciółmi na biesiadach przeciwdziała naszemu odchudzaniu. Ale przyjemność jaką czerpiemy z takiej formy rekompensuje nasz dyskomfort i prawdę mówiąc tylko lekkie poczucie winy. Niemniej, co tu dużo mówić za każdym razem gdy się zważę...
Bez zmian też moja dysfunkcja motywacji w kwestii ćwiczeń. Na swoje usprawiedliwienie mam to że wychodzę z domu o 7 i wracam ok. 19 i zanim ogarnę wszystko co trzeba jest 20/21 i wtedy ćwiczenia nijak mi nie idą. Cóż, będę próbowała nadal.
No ale rozpoczęliśmy sezon kajakowy. W ubiegły weekend przepłynęliśmy leniwie 14 km, w weekend majowy równie leniwie planujemy ok. 50. Ahoj przygodo!
Madzik2015
30 kwietnia 2015, 07:31jejaś, zawsze marzyłam o tym żeby choć 10 km przepłynąć kajakiem, to musi być niesamowita frajda, mój mąż obiecał mi że w końcu mnie wezmie na taką wyprawę bo nigdy nie byłam.
kasiap1973
30 kwietnia 2015, 21:48Szczerze polecam, daj znać jak było gdy mąż spełni obietnicę ☺