Niby nie powinnam marudzić- urlop zbliża się wielkimi krokami- ale póki co jestem na nie. Kłopoty domowe i te w pracy sprawiają, że nawet sobie wydaję się być bombą zegarową. Najgorzeja jak wybuchnę przy dzieciach.
Dziś zjadłam:
śniadanie- jogurt naturalny z łyżką greckiego, 4 łyżki płatków owsianych, pół banana, kawa z mlekiem, 2 szklanki wody
2. śniadanie- kawa z mlekiem, kefir, pól banana
obiad- mała porcja ogórkowej z ziemniakami, kromka chleba żytniego, 2 pieczone skrzydełka, 2 ogórki małosolne, 2 szklanki wody
podwieczorek- pomidor, ogórek, cebulka
3 szklanki wody
Co dalej? Nie wiem.