Hej Wszystkim!
Znowu piszę trochę nietypowo, bo w niedzielę. Kolejny tydzień minął mi trochę stresująco. W czwartek miałam rozmowę kwalifikacyjną, uwaga - w Urzędzie Gminy na stanowisko młodszego referenta ds. wymiaru podatków i opłat. Była to dość ciężka rozmowa, w zasadzie niemalże sama „przepytywanka” z ustaw. Na większość pytań odpowiedziałam dobrze, niektóre były takie, że częściowo moja odpowiedź była poprawna. Jakie szczęście, że mam pamięć do liczb i cyferek, gdyż było trochę pytań dotyczących a to przedawnienia czegoś, a to określonych terminów. Najlepiej poszły mi pytania z Ustawy o Rachunkowości (nic dziwnego chyba, w końcu jestem po finansach i rachunkowości). Na początku jeszcze miałam pytanie, bym powiedziała coś o sobie. Żałuję tylko, że z tych ustaw lepiej się nie przygotowałam, no, ale zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jest 9 kandydatów na to miejsce (było 10, ale podobno ktoś zrezygnował). Przy wyborze będą brane pod uwagę zarówno rozmowa kwalifikacyjna, jak i dokumenty aplikacyjne. Kilka dni przed godziną „zero” strasznie się stresowałam(chyba nie byłabym sobą, gdyby tak nie było), w nocy nie mogłam usnąć, biegałam co chwilę do łazienki. Zupełnie niepotrzebnie. Najwyżej się nie dostanę, to nie będzie koniec świata, choć przykro mi będzie, nie ukrywam. Na nic się nie nastawiam, żeby się nie rozczarować.
W kwestii diety trzymam się dzielnie. No może zjadłam troszkę czekolady, ale po pierwsze gorzkiej, po drugie najwyżej 2 kostki dziennie. Wczoraj na dziś upiekłam muffinki waniliowe z kawałkami gorzkiej czekolady. Tym razem los się nade mną ulitował i wyszły mi naprawdę pyszne (jeśli mam wierzyć słowom mamy, bo sama ich jeszcze nie próbowałam. Zrobiłam podwójną porcję (wyszło mi 29), bo brat stwierdził, że lepiej jak zrobię więcej, on na pewno zje. Ćwiczeniowo się też nieźle trzymam, co drugi dzień biegam 50 minut, w pozostałe dni intensywnie ćwiczę „dywanówki”. Chyba nieco wydłużę już te moje biegi, powiedzmy o te 5 minut. No i ogólnie staram się w ogóle więcej ruszać. Niestety robi się coraz zimniej i nie wiadomo, co będzie z tym moim bieganiem, najwyżej będę się cieplej ubierać.
W czwartek mam kolejną jazdę w mieście, w którym będę zdawać w niedalekiej przyszłości egzamin. Chcę się naprawdę postarać, by ta jazda była już na jakimś porządnym poziomie. Przepisy ruchu drogowego bez końca wałkuję. Ostatnio z bratem pojechaliśmy na plac i ćwiczyliśmy „luk”, który wreszcie zaczął mi wychodzić. Także jest szansa, że coś wyjdzie z tego powrotu do zdawania na prawko.
Pozdrawiam Was serdecznie. Życzę miłej niedzieli i najbliższego tygodnia.