Dzisiaj rozpoczął się 22 tydzień :) Czekam z niecierpliwością na poniedziałek - mam wizytę u ginekologa i chciałabym się upewnić, że na pewno wszystko jest ok. Nie czuję jeszcze ruchów maluszka (albo może nie wiem, że to to) ale jak pisałam poprzednio próbuję się uspokajać, że tak może być (pierwsza ciąża, tusza, łożysko na przedniej ścianie) poza tym pytałam koleżanki (rodziła w grudniu i myśl o niej spowodowała zrobienie testu :) ) kiedy pierwszy raz poczuła ruchy i uspokoiła mnie, że ona dopiero w 23 tygodniu. Poza tym liczę, że w końcu maleństwo ujawni swe oblicze - chłopiec czy dziewczynka :)
Ale pomimo całej sytuacji dzień rozpoczęłam pozytywnie. No prawie. Ale zacznę od jasnej strony na dzień dobry włączyłam TV i trafiłam na Dzień dobry TVN i była historia dziewczynki, która urodziła się w Polsce w październiku w 22 tygodniu i 1 dniu i wszystko z nią jest w jak najlepszym porządku i zostaje właśnie wypisana do domu :) Więc uspokaja mnie to, że im bliżej jestem terminu tym większa szansa, że się uda. Choć oczywiście liczę z całych sił na terminowe rozwiązanie w sierpniu bez niepotrzebnych zmartwień.
Dalej trochę mnie zmartwiło, że niektóry proponują/rozważają w związku z obecną sytuacją zmniejszyć częstość wizyt kontrolnych i część w formie telefonicznej. No nie wyobrażam sobie tego. Mimo, że mam już wyniki z krwi i moczu i są ok to mimo wszystko najbardziej pewnym badaniem dla mnie, że wszystko jest ok z maluszkiem (o siebie człowiek się tak nie martwi) jest USG i bezpośrednia wizyta u ginekologa. Psychicznie nie dałabym rady czekać teraz do maja na kontrolę.
Mam nadzieję, że to się wszystko jakoś uspokoi i to szybko. Zaczynam się stresować jak to będzie jak będę rodzić. Trochę mnie przeraża wizja, że jeszcze obecna sytuacja może trwać do porodu. Bałabym się jechać do szpitala bo ostatnio w takich placówkach jest największe ryzyko zarażenia. I jeszcze myśl, że byłabym zupełnie sama, bez odwiedzin masakra... Sama myśl porodu mnie stresuje (dla mnie to pierwszy raz) a jeszcze myśl o tym wszystkim ehh póki co staram się wierzyć, że będzie dobrze i jakoś to wszystko minie.
Zastanawiam się czy nie czas na wyprawkę, ale prawdę mówiąc nie wiem co jest niezbędne. Niby przeczytałam już wiele książek na ten temat ale ciągle to dla mnie czarna magia. Poza tym nie zwykłam robić zakupów w internecie i nie wiem jak zacząć. Trochę łudzę się, że się uspokoi i jak mąż skończy delegacje to akurat będzie spokój już w kraju i uda nam się razem zrobić zakupy. Z drugiej strony nie chcę zaczynać za szybko bo boję się, że kupię za dużo (wszystko to jest takie słodkie i ciężko mi się pohamować) a nie chcę teraz wydawać pieniędzy na rzeczy, które potem okażą się nie przydatne bo nie wiadomo jak będzie z sytuacją ekonomiczną (myślę, że dobrze). W ataku paniki chyba jedne zakupy już zrobiłam (takie łóżeczko 4w1 i kilka drobiazgów) w połowie marca ale jedyna opcja dostawy to był kurier na 14 kwietnia! Więc nie wiem jak to będzie dalej. Przedwczoraj zrobiłam też zakupy dla siebie na stronie lidla, bo zaczynam być mocno ograniczona jeśli chodzi o garderobę, nawet po domu. Tylko nie umiem się w tych rozmiarówkach połapać i zaszalałam - koszyk to z 14 pozycji i 550 zł poszło! Masakra ale mam nadzieję, że na większość czasu starczy (kupiłam jeansy, dresy w dwóch rozmiarach, legginsy też, bluzeczki na ramiączkach i z krótkim rękawem, dwa sweterki - każdy w innym rozmiarze i majtki - wstyd się przyznać ale zaczęły robić się za małe). W najbliższym czasie zapowiada się czas w domu więc głównie postawiłam na dres :D
Magazynier kupił mi już robocze spodnie nieocieplane (do tej pory chodzę w zimówkach, które mam od połowy stycznia - były za duże, zaczynają być za małe) ciut za duże ale obstawiam, że niedługo. Sprawdzam na bieżąco sytuację w Legnicy - w pracy widuję ludzi tylko stamtąd. Póki co są niby 3 przypadki: 1 osoba była od lutego cały czas w szpitalu we Wrocławiu i tam się zaraziła, druga osoba jest z Prochowic i leży w Bolesławcu a trzecia to neurochirurg, który dojeżdża z Wrocławia. Więc póki co nie powstrzymuję się od pracy. To jedyna okazja, że wychodzę z mieszkania (na zakupy będę wysyłać już tylko męża jak wraca na weekend), i jedyna szansa na spacer (moja praca polega na byciu na powietrzu od 7 do 12 na budowie dróg i chodników) i rozmowę z żywym człowiekiem (męża nie ma cały tydzień) i okazja żeby nie zwariować w obecnej sytuacji i nie tylko. Jak zaczną się pojawiać przypadki w Legnicy to wtedy zrezygnuję ale mam nadzieję, że zrezygnuję dlatego, że już ciąża będzie zaawansowana a nie z powodu tego choróbska bo ono już minie!
Nie mam ostatnio energii ale zaczęłam mierzyć ciśnienie i mam ogólnie niskie. Praktycznie nie przekracza 110/60 zwykle mam około 100-110 na 50-60. Mama mówi, że dlatego mogę być taka senna mara i nie mieć sił. Ale że w ciąży to normalne, że trochę spada i lepiej jak jest raczej niskie niż miałoby być wyższe, zresztą norma dla ciąży to od 50/90 więc nie ma się czym martwić. Ale fakt energia mnie opuściła. W środę ciut poćwiczyłam i dobrze mi z tym było i mam postanowienie, że dzisiaj spróbuję znowu.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie w tym szalonym czasie :)
Będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze ...
Waleczne.Serce
5 kwietnia 2020, 12:16Musisz byc dobrej mysli. Masz pod sercem cos pieknego. Zazdroszcze. Ciesz sie ta chwila 😀
lodyczekoladowe
5 kwietnia 2020, 09:56A co edo tych regularnych wizyt u ginekologa to z jednej strony masz absolutną rację- takie wizyty dają dużo komfortu psychicznego, ale z drugiej strony leżąc ostatnio na patologii ciąży położna powiedziała mi, że najlepiej jest ograniczyć tego rodzaju wizyty ze względu na fakt, że nigdy nie wiesz czy np Twój lekarz nie stanowi dla Ciebie zagrożenia. Większość ginekologów przyjmuje w gabinetach prywatnych+ szpitale..ja będę wiedzieć we wtorek czy moja wizyta się odbędzie. Z jednej strony bardzo bym chciała być zbadana itp a z drugiej wizyta w gabinecie stanowi ryzyko. Ciężko to wszystko pogodzić. Tak czy inaczej, życzę spokoju w tych trudnych dla ciężarnych czasach. Musismy to przetrwać :)
kasia.89
5 kwietnia 2020, 10:29Mój ginekolog pracuje w przychodni na osiedlu tylko, ja chodzę na NFZ ale później w tym samym gabinecie prywatnie. Na szczęście nie pracuje w szpitalu ani nigdzie indziej a wiem od mamy która pracuje w innej przychodni że teraz w przychodniach jest spokój i generalnie prawie nikogo nie wpuszczają a już zwłaszcza przeziębionych. Na początku zastanawiałam się nad zmianą (poszłam do niego bo to mój ginekolog od pierwszej wizyty u tego specjalisty i mama ma o nim dobre zdanie zawodowo) na takiego na którego mogłabym trafić na porodzie ale wszyscy mieli jakieś kiepskie opinie, poza tym i tak nie miałabym pewności że jął będę rodzic to trafię na dyżur akurat tego a wiem że po dyzurach olewają. I teraz w sumie się cieszę że tak wybrałam, bo wizyty póki co są normalnie, są na NFZ bez problemu zawsze usg i prenatalne też, cytologię robi na miejscu (zresztą z tego zrobił doktorat) tylko wyniki z krwi i mocz robię ze skierowaniem od mamy (rodzinny) bo on nie ma umowy nigdzie. Więc mam nadzieję że będzie dobrze tylko żeby sytuacja w szpitalach się unormowała do naszych porodów...
lodyczekoladowe
5 kwietnia 2020, 09:49Ja wyraźniejsze ruchy zaczęłam czuć koło 22-23 tygodnia. Może były wcześniej ale mogłam je z czymś pomylić :) ja rodzę w czerwcu i już powoli wszystko sobie skompletowałam. Były jakieś wyprzedaże więc kupiłam Małemu ubranka i inne potrzebne rzeczy. Zrobiłam to głównie dlatego, żeby uniknąć chodzenia po sklepach w wysokiej ciąży i podczas upałów. No i teraz uważam to za duży plus, bo w obecnych czasach są problemy z dostawą np konkretnego modelu wózka czy innych rzeczy. Co do wcześniaka, o którym pisałaś niestety to że został szybko wypisany do domu o niczym nie świadczy. To czy prawidłowo się rozwija będzie widoczne DOPIERO w pierwszym roku życia a może i później. Niestety u dzieci urodzonych przed 29 tyg ciąży ryzyko zaburzonego rozwoju jest spore...
kasia.89
5 kwietnia 2020, 10:34Zdaje sobie sprawę że to nie jest dobre dla dziecka żeby urodziło się tak wcześnie i że to jakiś cud. Chodziło mi o to, że z każdym dniem rośnie szansa że będzie dobrze i to mnie uspokoiło że już na tym etapie pojedyncze cuda się zdarzają a z każdym dniem będzie lepiej. Ta dziewczynka urodziła się w październiku i jakoś teraz dopiero ma być czy była wypisana i odpukać wydaje się że będzie dobrze i szczerze tego im życzę. Ale ucieszyło mnie to bo mój mąż ciągle mi mówi że on jest taki że woli nie planować bo jak planuję to nigdy mi nie wychodzi i coś się psuje i woli nie zapeszać, dlatego z wieścią o dziecku też niechętnie się dzieli. A sam urodził się dwa miesiące za wcześnie, miał raptem 2 kg a dzisiaj mój byk okaz zdrowia kończy 40 lat :)
lodyczekoladowe
5 kwietnia 2020, 15:25Ja również urodziłam się dwa miesiące wcześniej niż powinnam i mam się dobrze. Doskonale Cię rozumiem, bo sama także cieszę się z każdego tygodnia ciąży. Życzę nam z całego serca, żeby nasze dzieciaki przyszly na świat o czasie :) my również z mężem nie spieszyliśmy się z ogłaszaniem światu nowiny o ciąży.. jakoś tak byliśmy zapobiegliwi, mimo że bardzo się z niej cieszyliśmy.
Gramatyka
4 kwietnia 2020, 17:23Trzymaj się ciepło! Dobrze, że rozsądnie podchodzisz do ciąży.
kasia.89
5 kwietnia 2020, 10:35Dziękuję :)
KatarzynaXXL
4 kwietnia 2020, 15:27Ja ruchy czuje już od 18 tyg, w 1 ciąży też tak miałam. Co do wyprawki to już zaczęłam kupywac jakiś czas temu, powoli, bo wiadomo, że wszystkiego na raz później nie kupisz. Poczytaj na necie mniej więcej co potrzeba, jeśli nie wiesz :) Też mam nadzieję że się uspokoi to wszystko trochę do sierpnia. Trzymaj się 😊
kasia.89
5 kwietnia 2020, 10:37Muszę się za to powoli zabierać ale wolałabym mieć już męża na miejscu i najpierw wybrać się z nim na strych rodziców i tam powybierać z rzeczy od szwagra (sami proponowali) i później dokupić co trzeba. Tylko czekam aż go tu będę miała na stałe żeby miał czas i siły bo tak jak wraca tylko na weekend a w soboty jeszcze pracuje to nie mam sumienia go męczyć jak widzę że sił mu brak. Pozdrawiam i też się trzymaj :) do lata musi być dobrze! I tej wersji się trzymam