Wystratowałam tak naprawdę już dwa tygodnie temu z pomysłem na zmianę swojej sylwetki i poprawienie stanu zdrowia. Zaczęłam od aerobiku, umieram na tych zajęciach, robi mi się słabo, w trakcie ćwiczeń łapią mnie skurcze w różnych miejscach, czuję się jak słoń w składzie porcelany taką mam koordynację, ale nie poddaję się. Dziś po zajęciach w środę jeszcze mnie boli brzuch jak po cesarskim cięciu, ale to chyba dobrze? Staram się nie oszukiwać i poprawnie wykonywać wszystkie ćwiczenia. Gorzej idzie mi ze zmianą nawyków żywieniowych, zaczęłam jeść śniadania ale wieczorami i tak pękam i podjadam. Ostatnio miałam gości parę dni i urodziny synka i nie wpłynęło to dobrze na moją dietę, ciągle podjadałam i pomagałam dziecku pozbywać się słodyczy. Wiem tragedia...poprawię się. Dziś mam zamiar jeść co 3 godziny, zero słodyczy, aerobik i brak żarcia wieczorem.
Najgorsze jest to, że obiad muszę zjeść koło 16 tej a potem już nic do 19 do zajęć bo mi ciężko na żołądku. Później najlepiej już nic ale ciężko wytrwać. Może jakieś jabłko albo banan i nic więcej.
Najgorsze jest to, że obiad muszę zjeść koło 16 tej a potem już nic do 19 do zajęć bo mi ciężko na żołądku. Później najlepiej już nic ale ciężko wytrwać. Może jakieś jabłko albo banan i nic więcej.
waga79
8 listopada 2013, 13:16Trzymam kciuki:)
AnnaBella28
8 listopada 2013, 10:31Postaraj się zorganizować jakoś też jedzenie. Same ćwiczenia i ruszanie nie pomogę. Ja tak miałam przez wakację. Ruszałam się dużo: basen, rower, bieg. CODZIENNIE! Ale jadłam co chciałam i jak chciałam. No i nie przytyłam, ale tez nie udawało mi się schudnać. Teraz dopiero czuję różnicę. Mój organizm jest zdrowszy. A kondycha została po wakacjach. :) Powodzenia :)