Ratunku!
Odnosząc się do poprzedniego wpisu i entuzjazmu wynikającego z "sukcesu" wnioskuję, że szczęście nie może wiecznie trwać ;) jestem ogromną pesymistką z natury, przyznaję poprzedni miesiąc dał mi sporo optymizmu, ale dzisiaj to wszystko jakoś zniknęło.
Te 7 kilo straconych jest nieobiektywne, bo pewnie pierwsza waga u koleżanki wskazująca 69 się pomyliła, albo moja się myli (sama widzę że jak położę ją w różnych częściach pokoju to inaczej waży), więc tak na prawdę może nie schudłam wcale, co trochę mnie zdołowało. Wiem, że efekty nie mogą być widoczne od razu, ale wpadłam w niejaką obsesję pięknego wyglądu, która mnie przytłacza dosyć mocno. Zanim byłam na diecie miałam w sobie takie uczucie: "Karo jesteś gruba od zawsze, od dziecka, i nigdy nie będziesz miała tak pięknej sylwetki, bo masz inną budowę ciała. Nigdy nie będziesz miała szczuplutkich, długich nóg, bo jesteś niska i masz w genach bycie krępą". Miałam zawsze taką świadomość, że mam taką budowę ciała, że choćby nie wiem co nie będę taką laską jaką chciałabym być. Ale teraz?! Teraz odkąd jestem na prawdę na diecie zaczęło się coś dziać w mojej głowie. Rozmarzyłam się, a raczej pogrążyłam się w marzeniach pięknej figury. A to marzenie musiałam skonfrontować ze smutną rzeczywistością... I prawda do jakiej doszłam tak mnie przytłoczyła i zdołowała... Nie lubię się tak czuć! nigdy nie goniłam za pięknem, uważałam wygląd zewnętrzny za rzecz zupełnie drugorzędną. Zawsze miałam w głowie, że lepiej być mądrym niż pięknym, że liczy się dobre serce a nie piękne ciało. A teraz? Jestem przerażona tym spaczeniem, które wchodzi mi w krew. Z dietą (CHYBA) nie zerwę, bo robię to dla zdrowia, ale nie chcę gonić za pięknem, bo boję się, że doznam ogromnego zawodu i wszystkie kilogramy wrócą do mnie bardzo szybko.
Pomożecie mi jakoś ułożyć te myśli w mojej pokręconej główce?
Buźka!
Floraaaa
23 marca 2015, 15:26Co do wagi to najlepiej ważyć się na jednej mniej więcej postawionej zawsze w tym samym miejscu. A marzenia o pięknej sylwetce motywują nas do działania ale nie można popadać w paranoję. Aby odchudzanie przebiegało względnie spokojnie TRZEBA wbić sobie do głowy że po pierwsze nic nie przychodzi łatwo, po drugie że zdarzają się wpadki (jesteśmy tylko ludźmi) a po trzecie, że chudnięcie to kwestia miesięcy a nie tygodni. Pozdrawiam! :-)
karomat
23 marca 2015, 15:34Masz stuprocentową rację :)) tylko tak mi trudno uwierzyć w sukces, że chyba dlatego taka paranoja. Na razie wyjęłam baterię z wagi, żeby codziennie się nie zastanawiać czy to prawda czy nie prawda ;) mi wszystko utrudnia mój perfekcjonizm, a tak jak mówisz, czasem zdarzają się wpadki i nie trzeba się poddawać. Potrzebowałam takiego uświadamiająco-motywującego komentarza :) dzięki wielkie! Pozdrawiam