Menu:
Śniadanie: dwie kanapki z twarożkiem i łyżką powideł śliwkowych
II śniadanie: jogurt pitny
Obiad: miseczka zupy ogórkowej, zapiekanka z makaronu pełnoziarnistego, brokułów i kurczaka, pół grejpfruta
Kolacja: nic
Ćwiczenia:
- hula hop (50 min.)
- rower stacjonarny (45 min.)
Zmuszam się do rowerka, żeby zrealizować moje postanowienie przejechania 169 km w czasie ferii (a dlaczego tyle to tajemnica ;)).
Chodzą za mną McFlurry z chałwą i polewą toffi. Zasładzają całkowicie, jadłam raz w życiu w takiej kombinacji i nie mogłam potem patrzeć na żadne słodycze :D może jak dojadę do jakichś 68 kg, to w końcu sobie zjem.
A w związku z tym, że ważę się codziennie i już nie mam siły walczyć z tym moim jedynym właściwie nałogiem, to wiem, że ciągle się bujam w okolicach tych 70 kg (niestety nigdy nie spadłam poniżej :( ). Ale może w poniedziałek podczas oficjalnego ważenia wreszcie ujrzę ten wymarzony spadek :) A jeśli nie, to chyba muszę się pogodzić z kolejnym, kochanym zastojem.
aannxx
8 lutego 2013, 23:07mmmmmmmmmm McFlurry z chałwą-moje ulubione:)