Dowiedziałam się wczoraj, że moje kości biodrowe nie są sexi... prawdopodobnie nigdy nie będę atrakcyjna, bo mam wgłębienia w biodrach. Ponad to nie mam przerwy między udami co oznacza, że jestem osobą otyłą, a co najgorsze mam boczki, mały biust i w ogóle jak ja mogę istnieć...
Całe szczęście nie usłyszałam tych jakże pochlebnych opinii od żywego człowieka, a dowiedziałam się tej całej prawdy o sobie z internetu. W głowie mi się nie mieści jak określane są obecnie standardy bycia pięknym. W sieci roi się od poradników jak te cholerne wgłębienia w biodrach skasować (pominę fakt, że kilka miesięcy temu te dołeczki były pożądane i wszędzie były poradniki jak je nabyć...), co jeść, jak ćwiczyć, żeby ostatecznie otrzymać w lustrze widok ciała przypominającego ciało dziecka i to płci męskiej. Przeraża mnie to, że nastolatki, a także już dorosłe i można by się spodziewać mądre kobiety gonią za jakimiś fikcyjnymi ideałami, które akurat są na topie. Sama byłam głupia i wierzyłam, że jak mi będzie widać żebra to w końcu będę atrakcyjna, bardziej kochana, bardziej kobieca. I trochę się przeliczyłam. Moja fizyczność nigdy nie będzie dostatecznie dobra, żeby być dziewczyną z instagrama, do której wzdycha co drugi facet (oby tylko wzdychał...). Nie będę, bo gdy osiągnę jedno, w sieci pojawi się akurat kolejny trend i wtedy pewnie okaże się, że ideałem jest moje ciało przekręcone o 180 stopni. I tym samym najprawdopodobniej oszaleję.
Nie pisze tego dlatego, że jestem gruba i zazdroszczę tym drobnym dziewczynom super smukłego ciała. Zupełnie nie chodzi mi o to, żeby urażać drobne kobiety. Ani mi się śni. Wszystkie jesteśmy super, wszystkie mamy niepowtarzalne ciała, niepowtarzalne umysły i całe jesteśmy wyjątkowe i piękne. Chodzi mi tylko, o to, żebyśmy w tej całej pogoni za ideałem nie oszalały, nie patrzyły na siebie tak krytycznym okiem i zwyczajnie kochały swoje ciała. Już jesteśmy na doskonałej drodze chcąc być zdrowsze, szczuplejsze, bardziej pewne siebie, ale nie walczmy z takimi bzdurami jak brak przerwy między udami. Nie warto, bo wpędzamy się tylko w kompleksy, z którymi i bez tego mamy już sporo problemów.
Pozdrawiam Was ciepło i życzę spokojnego wieczoru :)
shir0ku
21 listopada 2018, 16:39jestem retuszerem zdjec i powiem ci ze nawet anorektyczke trzeba czasem poprawic na photoshopie. prawda jest taka ze wszystkie zdjecia w magazynach sa obrabiane, a modelki przed retuszem wygladaja jak my, maja krostki zmarszczki, czasem faldki. powodzenia i trzymaj sie dalej. wierze ze ci sie uda :)