@ poszła w diably, w końcu :)
Dietuję grzecznie, bez grzeszków, więc spodziewam się jutro o poranku jakiegoś choćby minimalnego spadku. Może wreszcie mój suwak drgnie nieco. Już dzisiaj czuję się lepiej, bo w pasie ciut luźniej, jakoś tak spodenki mnie nie opinają.
Teraz tylko trzymać tak dalej.
Od czwartku ruszam spowrotem na siłownię,czeka orbitrek i bieżnia, zapomniane na 3 miesiące.
...przyjaciela mi trzeba...
Taidaa
23 lipca 2013, 14:58Trzymam kciuki za walkę z kilogramami. Dasz radę.