Nic :D tak dokładnie. Nic się nie dzieje. Staram się powoli wrócić do normalności, do wszystkiego co bym chciała, tzn. jeść zdrowo, ćwiczyć. Ale różnie z tym bywa. Jak w domu mieszka tylko 2 osoby to z tym jedzeniem różnie jest bo ciągle coś zostaje co zaraz się zepsuje i trzeba zjeść, a to obiad został z poprzedniego dnia i tak w kółko. Ale staram się jakoś to kontrolować i jeść w miarę dobrze. Mój mąż polubił razowe pieczywo więc to już jakiś sukces. Z ćwiczeniami tak sobie. Powoli staram się coś tam robić, na razie bardzo powolutku, w niedzielę ćwiczyłam 20 minut a we wtorek 40, poza tym sporo chodzę, ale to i tak nie jest to czego bym chciała, czego oczekuję od siebie i na co mnie stać. Ale dość już odkładania na później. Któraś z was powiedziała pod ostatnim wpisem, że moje nie do końca dietetyczne jedzenie i brak ćwiczeń nie przekłada się na dodatkowe kg. Otóż jeszcze. Jeszcze nie zdążyło się odłożyć, ale to tylko kwestia czasu, wiem to. I bardzo się tego obawiam, dlatego muszę jak najszybciej wrócić do gry. Teraz przez to, że prawie nie ćwiczę widzę że moje ciało wygląda gorzej, jakby mnie trochę przybyło. A może to już moje skrzywione wyobrażenia o sobie? Sama już nie wiem. Bo jak się ma do zrzucenia kilka kg, które tak naprawdę wg wskaźnika BMI nie są nadprogramowe to naprawdę nie jest to łatwe. Ja ważyłam 61,5 przy wzroście 160 cm i było mi trudniej niż innym z dużą nadwagą, dlatego kg tak powoli wtedy spadają a człowiek niecierpliwy myśli, że wstanie rano i waga pokaże minus 10 kg w ciągu tygodnia. I jeszcze jak się słyszy od bliskich, że już jesteś taka chuda, sucha itp itd to ręce opadają. Mam plan, żeby zrobić sobie prezent na urodziny i zrzucić jeszcze kilka kg. Wiadomo, że chciałabym móc zobaczyć na wadze te wymarzone 50 kg i zobaczyć na Vitalii sukces osiągnięty, ale czy wtedy będę szczęśliwa? Pewna siebie? Przebojowa? Będę czuć się dobrze z samą sobą? Może najpierw powinnam wyleczyć się z kompleksów, uzdrowić głowę i wyprostować swoją samoocenę i dopiero potem zmieniać ciało?
Lecę jeszcze poczytać troszkę co u was i spadam do siebie:)
Do następnego razu, Karola:)
Festuca21
14 września 2013, 13:39u mnie z początku kg leciały jak szalone, a teraz strasznie wolno i zaczyna mnie to przygnębiać. Jak widzisz nie jesteś sama ;) Ale tak to jest, chciałybyśmy stracić jeszcze kilka kg żeby poczuć się lepiej, a tu organizm niezbyt jest dla nas przychylny... trzeba być cierpliwym i wierzyć że się uda, po mału ale w końcu osiągniemy wymarzony cel :) Trzymam kciuki za Ciebie !
Karmelkowaaa
12 września 2013, 18:06Kachana wracaj szybkoo do ćwiczen i diety, bo ja przez ost okres tyle jadlam i mimo ze cwiczylam to i tak widac powazne zmiany, zrobil mi sie mega cellulit i w ogole tragedia ;/
karolinka2703
12 września 2013, 14:43ruszamy kochana z ćwiczeniami :) ja też jak nie ćwiczę to od razu mam wrażenie , że a to tu mnie więcej , a to tam. Ale będzie dobrze, bo kto jak nie my da radę? :D
laauraa
12 września 2013, 14:12bierzemy się za ćwiczenia! i tak jak piszesz, osiągnięcie sukcesu wagowego nie sprawi, że nagle poczujesz się szczęśliwa i spełniona, najczęściej jest tak, że wciąż coś nam się nie podoba i stawiamy sobie kolejne cele myśląć, że jak już je osiągniemy to w końcu będzie ok!
xwxexrxoxnxixkxa
12 września 2013, 13:41:) masz racje