Drugi dzień witariańskiej
Jest przyjemnie...nie jestem ospała, mam energię, nie czuję głodu. wczoraj odrazu była próba...wieczorem goście, piwko, kabanoski, pop corn... a ja z dzbankiem świeżo wyciśniętego soku zmarchewki jabłek liści młodego buraka do tego kostki lodu....no na takie upały sprawdza się znakomicie. Późnym wieczorkiem głód troszkę poczułam więc pół banana załtawiło sprawę. Dziś wlazłam na wagę i miłe zaskoczenie ...65,8kg...cieszy niezemiernie choć to dopiero woda:)
Dziś przed śniadankiem woda z cytryną i olejem lnianym a na śniadanko owsianka nie gotowana tylko moczona przez noc ze słonecznikiem miodem otrębami siemieniem i truskawami i do tego koktail z ogórka truskawek z dodatkiem natki i liści buraka oraz soku z cytryny.
Pojedzona lecz lekka ruszam na warzywne zakupy a później kolejny test ...piknik z jazdą w terenie, grillem....ja zaopatrzę się w soki warzywne z kartonu(wiem to nie to samo co robiony ale nie można popadać a jakąś paranoję) a do tego ugotuję bób i może jakąś surówę no i trochę owoców...chyba przeżyję bo być może zostaniemy do jutra:)
piekna.i.mloda
12 lipca 2015, 22:50Soki z kartonu zdecydowanie odradzam. Lepiej pic wtedy sama wode :))