Dziś z mężem jechaliśmy na serwis rowerkami i trasę zaliczyliśmy, no padnięta troszkę jestem. Rano walczyłam z robalami, które zalęgły mi się w orzechach....okropność, zauważyłam je wczoraj w nocy w kuchni na suficie,. Zaraz do neta i znalazałam że to larwy moli żywnościowych (ciekawe co by na to powiedziała " Perfekcyjna pani domu". Wyrzuciłam wszystko - szafka pusta zostały tylko dwa zamknięte makarony - jest tak dietetycznie hihih. Wszystko wymyłam octem ze spirytusem i po robalach narazie ani śladu. Dietkowo ok.(no po tych robalach to apeetyt mi odszedł) Dzisiaj były na I i IIśniadanko kromeczki w jajku z pomidorkiem (no tak mi zasmakowały), na przekąskę malinki i śliwki a po rowerku omlet z warzywek na patelnie z suszonymi pomidorkami (przed zrobieniem zjadłam małą porcję makaroniku z wczoraj z borówkami - niestety zmieszanymi z cukrem i jogurtem) ale po takim wysiłku zostana spalone a kolacji już nie przewiduję. Teraz napawam się smakiem mojej ulubionej kawy z cykorią i siedzę na balkoniku zza którego dochodzi masakryczny hałas - kładą kostkę- łeb mi pęka. Kończę natomiast moją kolejną pracę - skrzyneczkę na lawendę (hmm średnio mi się podoba) ale następna będzie lepsza,( lawendę dopiero będę wsadzać do tej skrzyneczki a te trzy tylko pozują do fotki)
a to nowe ubranko dla moich różyczek
Biorę się za sadzenie mojej lawendy i chyba do tego kieliszeczek winka
nemezis83
8 sierpnia 2012, 09:19masz talent ...bardzo ladne te oslonki.
beteczka
7 sierpnia 2012, 20:53śliczna skrzyneczka, doniczka też, pozdrawiam