Tak sobie właśnie pomyślałam, że przesunę zakopanie się w pościeli o kilka minut i kilka luźnych refleksji i być może w końcu zacznę regularnie nów pisać. Zalatana troszkę jestem
Pisuje nocami jak widać- jak ta zmora tłuszczowa jakaś
A Co otłuszczona zmora ma do przekazania potomnym? Otóż:
1. Obejrzałam wczoraj na yt filmik o dziewczynie, która schudła 26 kg. Podobało mi się, bo mówiła logicznie, z lekka pretensją co bardzo lubię, bo widać, że podchodziła do sprawy bardzo emocjonalnie. Pretensja objawiała się w chwilach, kiedy mówiła o głupotach popełnianych przez osoby odchudzające się...i wszystko super, motywacja dla mnie naprawdę ogromna, ale...wszystko pięknie...tylko tej jej anorektyczne rysy. Tak. Chce być 58 kilogramową siksą ale cholernie boje się anorektycznej twarzy...tej dłuuuugiej brody, tych wąskich warg... No ale zmotywowała mnie babka strasznie. I dzięki temu już wiem, że nie ma opcji, wracam do starych pomysłów, dzięki już raz schudłam :)
2. Wprowadzanie białka. Już pisałam, że jestem alergikiem, ale w szpitalu ( po ataku astmy, której szczęśliwą posiadaczka też jestem ) dietetyczka, która do grubaski tam przysłali powiedziała, że jeśli jest źle- białka ani grama, ale kiedy sytuacja już się unormuje poza jajami kurzymi, mogę wprowadzać powoli nabiał, coby mi się kości trzymały kupy i dupy - o to musli zawitało do domu mego. Nie takie z paczki. Owo mulsi zrobione memi ręcami i niech mi ktoś powie, czy ono na diecie ma sens. Skład jeden mały jogurt naturalny bakoma, 2 garstki otrąb żytnich ( mogłabym je jeść ze wszystkim jak prosię jakieś ) kilka suszonych żurawinek, 2 suszone śliwki ( zoperowane przeze mnie osobiście i rozczłonkowane na części wiele ) oraz morele- w ilości sztuk również rozczłonkowanych dwie tudzież dyniowa pestka ( w ilości kilku) i szczypta wiórków kokosowych. No i co? czy to ma sens. Mogę to 2, 3 razy w tygodniu, żeby sobie krzywdy nie zrobić nadmiarem białka znowu.
3. Trening. Noooo....przybyło mi troszkę. Az wstyd się przyznać. I czuję, że dlatego, że nie ćwiczyłam. Kiedy zaczynam ćwiczyć w tydzień sylwetka zaczyna nabierać proporcji. Wczoraj i dziś robiłam to z przyjemnością, ale miałam znów dłuższą przerwę, do której już nie dopuszczę, Przerwa jednak wpłynęła druzgocąco i na kondycję i na to jak ciuchy nagle beznadziejnie lezą, a brzuch wystaje jak bym była w 5 miesiącu. Ale już walka się rozpoczęła.
4. Słodycze. Jak ja nienawidzę cukru. I mogę dosłownie latami nie jeść słodyczy, po czym rzucam się na nie jak idiotka. Jem kompulsywnie- dosłownie. Teraz wracam do poprzednich pomysłów. Nie umiem jeść trochę. Ja umiem albo dużo, albo w ogóle- jak z paleniem. i dlatego wybieram drugą opcję- w ogóle.
5. Woda. Od dwóch dni pije jak szalona. I to nie jest poświąteczny kac, tylko mocne postanowienie poprawy i zmiany.
6. Inka- co Wy na to? Pić to, czy lepiej nie?
O 16 minut jest pierwszy dzień reszty mojego życia.
I choć to kolejny początek, to lepszy jakiś, niż się poddać. A dziś znalazłam taki tekst- to będzie parafraza.
Można zaczynać wiele razy. Tylko trzeba uważać, bo każdy kolejny zmarnowany dzień skraca nam czas, kiedy będziemy mogli cieszyć się wymarzona sylwetką
Czy coś w ten deseń...
O Bogowie chudości i kościstości tudzież ! dajcie mi siłę, żebym w postanowieniach swych wytrwała i nie hodowała kolejnych tłuszczowych komórek, które namnażać się we mnie chcą i potrafią, a w swym szaleńczym jakimś erotycznie orgistycznym rozmnażaniu się pozbawiają mnie dupki fajnej i brzuszka może jeszcze nie płaskiego, ale już całkiem słusznego w swej płaskości przyszłej Amen.
BridgetJones52
10 kwietnia 2016, 12:44U mnie słodycze to też największą zmora. Chyba jest tak, jak napisałaś, albo jemy ich dużo albo wcale. Ja od czasu do czasu też piję Inke, to dobry zamiennik dla kawy. Z tymi owocami suszonymi to też trzeba uważać, bardzo często dodają do nich cukier albo związki chemiczne, choć teraz trudno jest znaleźć zdrowe produkty bez chemii w rozsądnej cenie.
karaluszyca
11 kwietnia 2016, 19:36No tak właśnie dziś sobie zjadłam musli i sobie pomyślałam, że to nie dla mnie- nie dość, że wzmaga we mnie ochotę na słodycze, to jeszcze te suszaki - jakoś wydają mi się podejrzane w odchudzaniu. To głupie, ale czasem wolę zjeść pożywną kanapkę, bo po niej jestem syta na dłużej, niż wymyślać cudawianki, bo po nich bywam głodna i próbuję dojadać.
BridgetJones52
11 kwietnia 2016, 23:58Ja zauważyłam, że generalnie posiłki na słodko kiepsko się u mnie sprawdzają. Ja np lubię musli, tyle że jest dokładnie tak jak napisałaś, ja zjem takie musli, które przez dodatek suszonych owoców ma dużo kalorii a ja po takim jedzeniu w ogóle nie jestem najedzona. Musiałabym zjeść na prawdę dużo, żeby się nasycić. Poza tym u mnie słodkie dania wzmagają apetyt :( od dziś postanowiłam zrezygnować z kupnych słodyczy, dozwolone są tylko słodkości domowej roboty i tylko w weekendy. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie :)
karaluszyca
12 kwietnia 2016, 00:02To tez jest fajny pomysł. Boże...a może kupie sobie kaganiec i będę w nim uczęszczać całymi dniami - szczególnie kiedy nadejdzie ochota na słodycze...:D Pomysł z domowymi słodyczami fajny.
BridgetJones52
12 kwietnia 2016, 00:33Hahaha, genialne rozwiązanie z tym kagancem. Chyba też go u siebie zastosuje. A na szyję elektryczną obroże i gdy tylko pomyślę o słodyczach, to odpowiedni impuls elektryczny zniechęci mnie od słodyczy ;p a tak na prawdę to tylko silna wola jest nam potrzebna. Tylko gdzie się ona podziała?
karaluszyca
12 kwietnia 2016, 22:07Siedzi w lodówce obok tiramisu :D o! obroża elektryczna, tak! Zbliżasz się do słodyczy, a tu wpada policja, zakuwają Cie i do paki- a tam o chlebie i wodzie 48h - cuuuudowne efekty :D
MllaGrubaskaa
7 kwietnia 2016, 10:47Fajne motto ;))
bibuss
5 kwietnia 2016, 00:35chciałabym mieć takie podejście jak ty do słodyczy
karaluszyca
5 kwietnia 2016, 22:20To walka, baaaardzo trudna :D
laura26xen
4 kwietnia 2016, 22:21Obejrzałam ten filmik. Dziewczyna ma duzo racjii daleko już doszła, ale nie wpomina nic o unikaniu glutenu i produktów pochodzenia zwierzęcego. To też nalezy usunąć z diety.
karaluszyca
5 kwietnia 2016, 22:21Dlaczego? Wszystko jest dla ludzi. Jedni mięso jedzą inni nie. To indywidualny wybór. :) tak uważam :)
laura26xen
5 kwietnia 2016, 22:52No to poczytaj sobie na temat tego co mięso i produkty pochodzenia zwierzęcego zawierają i robią z ludzkim organizmem. I nie, nie są dla ludzi :)
karaluszyca
6 kwietnia 2016, 19:38E tam...ja jednak mam inne zdanie :)
laura26xen
4 kwietnia 2016, 09:15zabawny wpis, lubię takie lekkie z humorem :)
karaluszyca
4 kwietnia 2016, 19:29oj żebym jeszcze ja była taka lekka jak jestem z humorem :D
commo
3 kwietnia 2016, 08:52Powodzenia.
karaluszyca
4 kwietnia 2016, 19:30nie dziękuje, bo się ostatnio dobre trzymam, więc coby nie zapeszyć :)
commo
3 kwietnia 2016, 08:52Komentarz został usunięty
Annabelle84
1 kwietnia 2016, 22:29Też trafiłam na filmy tej dziewczyny i również na mnie podziałało, ale nie uważam, że wygląda ona jakoś anorektycznie.
karaluszyca
2 kwietnia 2016, 00:29A ja trochę tak uważam, ale mam w swoim otoczeniu dwie zdiagnozowane anorektyczki- jedna już taka "zastała" moja przyjaciółka jeszcze z LO i druga córka mojej kolejnej przyjaciółki- na świeżo- 19-latka. Może jestem dlatego taka wyczulona na charakterystyczny wygląd. Ale film motywujący- to trzeba przyznać. I bardzo fajna dziewczyna- taka konkretna :)
ellephame
1 kwietnia 2016, 09:551. Filmik podkrada :) znalazłam link w komentarzach. Bardzo mi się podoba jej podejście do diety. 2. Musli takie jak najbardziej TAK i dla diety i dla zdrowia. 3. walcz dalej. Dasz radę. 4. No i bardzo dobrze :D tak trzymaj. Słodycze nikomu nie potrzebne. Mnie jak bierze na słodkie to na przkład potrawę z miodem sobie szykuję albo sałatkę owocową. 5. BRAWO ! 6. czemu nie :) jak lubisz choć wszystko z umiarem :D Pozdrawiam serdecznie
karaluszyca
2 kwietnia 2016, 00:32Nie słodzę, ale byłam ciekawa jak to jest z kalorycznością inki i czy nie tucze się niechcący. Bo to wiesz, jak z cappuccino- niby niewinnie, a można sobie przywalić bombę kaloryczna na własne życzenie- swoją droga nie cierpię cappuccino :D Dziękuję :)
beaataa
1 kwietnia 2016, 07:301. Ona anorektyczna nie jest ani trochę - tylko ma wąskie usta i dluuugą brodę 2. Moim zdaniem jogurty są strasznie przetworzone, nie wiadomo co to jest, dorosły mleka krowiego nie potrzebuje, a żurawiny są zawsze z cukrem. Ja bym tego nie jadła i nie jem. Białko jest w mięsie i fasolce np. 3. Trening jest konieczny i tyle jest różnych, że można wybrać coś co się naprawdę lubi 4. Słodycze - mam tak samo, moją strategią jest niekupowanie ich bo jak ich nie ma to się ich nie je. I sama piekę jakieś ciasta z fasoli np. (białko) czy z kaszy gryczanej z jabłkiem słodzone szczyptą ksylitolu i jakieś pestki dyni z bakaliami mam na czarną godzinę w plecaku (ale kilka tylko). 5. Woda - oczywiste 6. Inka - dlaczego nie? Chociaż ja nie lubię i nie piję. Powodzenia:)
karaluszyca
2 kwietnia 2016, 00:35Inka to mój ewentualny zamiennik kawy, bo inaczej bym ja piła hektolitrami. Dobrze, że nie słodzę. O Matko i córko- o żurawinie nie wiedziałam, że aż tak. Trenować szczerze mówiąc lubię, a ostatnia przerwa to len w tyłku, bo już sama nie wiem. Albo chęc odpoczynku, po dość dużym spadku i intensywnym dość treningu. Teraz znów nie odpuszczam, nawet kiedy wydaje mi się, że nie mam siły.
roogirl
1 kwietnia 2016, 00:44Rozbawiłaś mnie tymi anorektycznymi rysami. Ręcami - moja mama tak mawia :) Bez jajek to nie życie, jak ty dasz radę? :o Ja jak nie ćwiczę to cokolwiek zjem się odkłada, masakra. Muszę zacząć chodzić na kijki. Co do słodyczy to witaj w klubie... mogę i 10 lat nie jeść, ale jak już zacznę to nie idzie tego przerwać. Za każdym razem oznacza to walkę z samym sobą. Modlitwa na koniec super :) A i też jestem jak widać nocnym markiem :)
karaluszyca
1 kwietnia 2016, 00:57Druga nocna zmora - tylko ta Tfu! Chuda :D
Nynka89
1 kwietnia 2016, 00:38Hehehe ale fajna jestes:) rozbawilas mnie,buzka.
karaluszyca
1 kwietnia 2016, 00:59I daj mi jeszcze ten brzuch z zdjęcia w okienku tem mełem :D Cieszę się, że radość przed snem uczyniłam :D