Przy kawie przed treningiem, skoro już zdecydowałam się prowadzić pamiętnik, przeglądam inne pamiętniki, odpowiadam na komentarze w moim i znalazłam takie zdanie. Nie da się tego lepiej ująć. Lubię jeść, lubię smaki, zapachy...to prawda, wszystko zaczyna się w głowie, a jeszcze zanim tam trafi pracują nasze oczy i nos, a nawet uszy z czego przez długi czas nie zdawałam sobie sprawy, do niedawna.
USZY
Jest taka reklama lodów, nie muszę jej nawet widzieć, żeby moje ślinianki dostawały świra. W tej reklamie słychać jak łamią się bezy, jak łyżka zatapia się z takim charakterystycznym szurnięciem w pudełko lodów, nawet jak rozłamuje się czekolada...o matko! Reklama dźwignią handlu Już jej nie oglądam, prawie w ogóle nie oglądam reklam, bo tyle w nich jedzenia, pokazanego w sposób, który nie pozwala być do końca obojętnym. Zauważyłam, że oglądając reklamy staję się głodna.
OCZY
Żadną nowością będzie pewnie stwierdzenie, że jeśli coś smacznie wygląda, to rzuciłabym się na to jak lampart na jakąś łanię czy inną sarenkę I co z tego, że chcę schudnąć. I co z tego, że będę się szumnie zarzekać, że zmieniam styl życia...kiedy jeden pączek ociekający lukrem, jeden sernik, albo czekolada może w pył obrócić cała tę moją rewolucję. Albo wizyta w jakiejś spelunie z niezdrowym żarciem- nawet jeśli speluna jest dobrej jakości i żarcie świeże- co z tego, jak w nim kalorii na cały tydzień niemal Jestem wzrokowcem, jem oczyma. Widzę i jestem jak pijak w transie. Coś w tym jest- dajcie alkoholikowi łyczka alkoholu-pójdzie w długą jak złoto. Dajcie kobiecie na diecie kawałek czekolady- pożre całą, a jeśli nie, to większość będzie marzyć choćby o jeszcze jednym kawałku. W sumie mówię o sobie Może tez są jakieś takie silne, co to opierają się smakołykom. Jam słaba i licha moja silna wola. Choć póki co, walczę dzielnie- ale napady czekoladowego szału przerabiałam kilka miesięcy temu. Teraz staram się żyć w myśl zasady - "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal" i czasem to działa, czasem
NOS
Ja nie wiem...ale jak mi pachnie, to momentalnie mam ochotę. Nie jestem z reguły głodna. Mam ochotę. I znów- szaleństwo ślinianek, burczenie w brzuchu nawet się zdarza. I choć w żołądku czuje, że jestem syta, to zapach powoduje, że od razu przypominam sobie jaki dana rzecz ma smak i niestety...mam na nią ochotę...i niestety, miedzy innymi dlatego, że ostatnio tej ochoty nie umiałam pohamować, to mi się przytyło po schudnięciu, a to dopiero dramat. I mimo, że mam nauczke, ciągle łapię się na tym, że:
-No....nie jestem głodna, ale bym coś zjadła.
- Przecież jadłaś
- Jadłam, ale chciałabym tylko spróbować jak smakuje
Właśnie- a jak smakuje tłusta smażona kiełbaska, albo jak smakuje kawałek cieplutkiego jeszcze ciasta, albo jak smakuje cała masa innych rzeczy, które rujnują moje wysiłki? Smakuje wyśmienicie, najbardziej kiedy uda mi się opanować, najbardziej za czas jakiś, kiedy nadchodzi duma, że dałam radę. A najgorzej smakuje wtedy kiedy już zjem, a mój mózg robi mnie w konia i daje sygnał "Widzisz jaka jesteś głupia, a wcale Ci się nie chciało jeść, znów Cię podpuszczam, a Ty się dajesz wkręcić jak pierwsza naiwna"
hahahaaha gadam ze swoim mózgiem
Bo wszystko zaczyna się i kończy w naszej głowie. To ja podejmuje decyzję co i kiedy jem, w jakich ilościach, a czasem to nie mój żołądek jest głodny, tylko mózg dostaje masę sygnałów, piękne obrazy, zapachy, i dźwięki i reaguje na to zgodnie z tym, co do niego dociera. Coś w tym musi być, bo ni cholery nie chce mi się jeść w kwiaciarni, za to myślę o słońcu lecie, albo o ślubach ( i kieckach, w które się nie wcisnę ) a w żarłodajni o żarciu, w dziale spożywczym o żarciu, przy pieczywie- niemal mdleję z głodu nagłego itd.
A co najgorsze, czasem mam wrażenie, że tylko ja taka jestem. Szczególnie kiedy słyszę od koleżanek " Ja to jak zjem porządne śniadanie- ze dwie kanapki - to cały dzień mogę nie jeść" ( jaaaaaasne...anoreksja też ma czasem na imię jogurt, albo dwie kanapki na dzień, a czasem tak na imię ma kłamstwo , sprawiające, że ja reagująca jak człowiek pierwotny na widoki i zapachy, czuje się jak człowiek, który nie potrafi nad sobą panować, a wszyscy moi znajomi potrafią sobie cholera odmawiać, no.., może prawie wszyscy ).
Reasumując, jestem jakaś dziwna
patih
28 lipca 2015, 13:36tak mamy :)
UnOpened
28 lipca 2015, 12:44Super wpis. :) Przyjemnie się czyta. Pewna bliska mi osoba ma tak z tym gadaniem o jedzeniu. Zjada naprawdę małą porcję na śniadanie i potrafi nic nie jeść do obiadu, może kawałek czegoś słodkiego. I twierdzi, że nie jest głodna. Trudno mi w to uwierzyć, bo kiedy miałam taki etap, że naprawdę trzymałam długo dietę i chudłam, to i tak odczuwałam głód po powiedzmy góra 4 godzinach. Więc nie wiem jak ktoś może jest śniadanie o 8 rano a obiad o 15 i twierdzić, że od 8 rano w ogóle nie jest głodny- tym bardziej że zje z dwie kromki chleba albo jogurt naturalny z musli. Według mnie jest to głodzenie się. Co prawda jest szczupła i wysportowana ale wg mnie jest to niezdrowe. A kiedy zwracam jej uwagę, że to niezdrowe to twierdzi: Ja chcę być szczupła i wiem co to racjonalne, zdrowe jedzenie. Ech. Ludzie są dziwni. :)
karaluszyca
28 lipca 2015, 14:12Dziękuję. :) bardzo mi miło. I tez nie wierzę, że przez tyle godzin nie jest się głodnym. A z drugiej strony, może to kwestia wielkości żołądka? Tyle, że to mózg robi najwięcej zamieszania :D
Nordica
28 lipca 2015, 12:27Jesteś bardzo ZMYSŁOWA i wrażliwa :) Ma to swoje dobre strony, ale i jest druga strona medalu... Pamiętasz w szkole doświadczenie z psem Pawłowa? Twój mózg reaguje podobnie - odruch bezwarunkowy na pewne bodźce. Zrób sobie trening, np. słyszysz ulubioną reklamę, natychmiast dołącz przykry bodziec, np. noś gumkę recepturkę na nadgarstku i się mocno strzel z niej podczas reklamy... Brzmi masochistycznie, ale może zadziała. Tak samo w innych przypadkach. To oczywiście ostateczność, jednak skup się na czymś ważniejszym - ZBUDUJ POZYTYWNE odruchy bezwarunkowe związane ze zdrowym odżywianiem, np jesz szejk jogurtowy z jagodami i babką płesznik z odrobiną banana i stevi, pijesz go przez słomkę. W tym czasie puść sobie muzykę relaksacyjną, np. szum fal w oceanie, zamknij oczy, usiądź wygodnie w fotelu i przenieś się na plażę, poczuj cudowne promienie słońca rozgrzewające Cię całą, poczuj przyjemną bryzę ... Nawet weź kąpiel relaksacyjną i przekąszaj orzechy albo coś dietetycznego... Może to brzmi jak cyrk i niektórzy się w czoło popukają, ale ja wierzę że warto spróbować :)
karaluszyca
28 lipca 2015, 14:11hahahahahahahahaha, wiem o co chodzi. ja się tak uczę np. w przyjemnych okolicznościach, bo ja się jeszcze uczę jak to w Polsce :D siedem kierunków :D ale wiesz dlaczego tak się śmieję? Bo w jednym z wpisów o astmie opowiedziałam o tym, że każda dieta przewiduje jogurt, kefir i orzechy- a ja jestem uczulona, mniej lub bardziej na nie wszystkie :D Wiem, że nie te konkretne produkty, ale o atmosferę przy jedzeiu zdrowego jedzenia chodzi, ale jednak ubawiłam się na koniec :)
Nordica
28 lipca 2015, 14:32:) :P
Zaczarowanaa
28 lipca 2015, 11:50Witaj w klubie:) Mam identycznie jak Ty a te co mówią że cały dzień na śniadaniu,jogurcie czy innym sucharze przejadą są jeszcze gorsze od nas:D bo my potrafimy się do tego przyznać a one wychodzą z założenia że czego inni nie widzą(czyt.pochłaniania jedzenia) to się nie liczy.Całkiem jak mój pies chowający głowę za zasłonę utwierdzający się w przekonaniu że jest niewidzialny:D
aluna235
28 lipca 2015, 10:33Ja też jestem dziwna... Staram się mocno kontrolowac pory posiłków, bo wiem z doświadczenia, że jak jakiś opuszczę to potem zeżrę pięć razy więcej. Wczoraj przed wyjściem z domu zjadlam pyszny obiad, pomogło, bo chodząc po sklepach nie byłam głodna, wystarczył kefir, ale "rozmawiam ze swoim mózgiem", żeby po prostu w ciula mnie robił. Zapachy i obrazy kuszą,ale i skutecznie odrzucają. Na wyjazdach np nad Bałtyk, wystarczy, że czuję i widzę kiełbachy, golonki, bigosy, frytk, te pseudo wspaniałe rybki obciakjące panierka i tluszczemi.... po prostu nie mogę. Mam dość. Ale już pachnące goferki.... ślinianki pracują. Pozdrówka :)
karaluszyca
28 lipca 2015, 10:37ja sobie zawsze wyobrażam, że ten tłuszcz to już od miesiąca ten sam i tez działa. Albo, że kucharz na pewno pluje do gara :D czasem działa, ale bywa, że DNA obcych ludzi zupełnie mi nie przeszkadza :D
emlu83
28 lipca 2015, 10:25Chciałabyś być dziwna, ale nic z tego. No chyba, że i ja jestem dziwna, hmmm... Ja potrafiłam się najadać dwoma kanapkami na śniadanie i dopiero wieczorem obiad - ale to w sytuacjach ekstremalnych, kiedy remontowałam mieszkanie i głód po prostu zapijałam litrami wody. W innych przypadkach to nie działa:D I dobrze. Powodzenia
karaluszyca
28 lipca 2015, 10:27No tak czuje, że tych dziwnych jest więcej. Ekstremalne sytuacje najpierw powodują ubytek, a potem dwukrotny przyrost. ja na studiach potrafiłam w ciągu tygodnia zadowolić się dwiema bułkami i zupką chińską- oby były fajki i kawa i mogłam żyć...Cholera i dziwić się, że mam astmę hahahaha :D